Franciszek M. Piątkowski, Widzący. Bogowie i Stwory, opinia

 

Tytuł: "Widzący. Bogowie i Stwory" 

Autor: Franciszek M. Piątkowski

Wydawnictwo: Self-Publishing

Ilość stron: 205  

Rok Wydania: 2021

Ocena: 10/10 

Czasami zastanawiam się, jak wyglądałoby życie w świecie, w którym stwory z mitologii słowiańskiej byłyby naszymi sąsiadami. Napotkanie za rogiem ulicy wampirów i wilkołaków żywiących się ludzką krwią i mięsem, byłoby niewątpliwie straszne i niebezpieczne, z drugiej jednak strony zaglądanie do szafki pod zlewem, by przybić piątkę z naszym domowikiem, na pewno samo w sobie przynosiłoby szczęście gospodarstwu domowemu.

Dziś chciałem podzielić się moją opinią na temat zbioru opowiadań Franciszka Piątkowskiego "Widzący. Bogowie i Stwory". Jest to moje piąte spotkanie z twórczością lubelskiego adwokata, żercy z grupy "Krucze Gniazdo", który niedawno został po raz drugi tatą. Na samym początku warto zaznaczyć, iż zbiór liczy jedenaście opowiadań obejmujących razem 205 stron. Tak jak poprzednie książki autora "Powiernik", "Widzący", "Obrońcy" i pierwszy zbiór opowiadań „Powiernik. Bogowie i Stwory” również ta publikacja została wydana w formie self-publishing.

Fabuła książki

W tym tomie opowiadań autor pozwala nam poznać wydarzenia, jakie miały miejsce pomiędzy tymi opisanymi w „Widzącym” i „Obrońcach”. Również tym razem fani Marka Lichockiego, będą mogli nasycić swoją wyobraźnię pięknymi historiami, opisującymi przygody swego ulubionego bohatera, który za sprawą wyobraźni Franciszka Piątkowskiego stoczy walkę o życie swego przyjaciela, rozwikła sprawę objawienia Matki Boskiej na płytach wiejskiego elewatora, poskromi stwora zamieszkującego średniowieczną strażnicę. Warto również dodać, iż Marek tak jak i wielu przed nim i wielu po nim, będzie musiał podjąć się herkulesowej pracy, przy składaniu mebli pewnej skandynawskiej firmy.



Każde z opowiadań znajdujących się w zbiorze jest zróżnicowane. Są wśród nich wesołe, pełne humoru i ironii historie jak Gotishoos, którą czytałem kilka razy, w tym raz mojej lepszej połowie na sali porodowej. Większość jednak stanowią opowiadania mroczne, które mogłyby znaleźć się w antologiach  poświęconych literaturze grozy. Znaleźć można w nich opisy drastycznych scen oraz „soczyste” dialogi. Wydaje mi się, że całość dzieła skupia się wokół przesłania, iż ludzki egoizm i zachłanność, niszczą ludzi i sprowadzają na nas cierpienie. Często to nie szkaradna południca stanowi prawdziwe niebezpieczeństwo, lecz socjopatyczny biznesmen, który po trupach brnie do celu. Warto również nadmienić, iż jedno z opowiadań Cicha ma wiele wspólnego z prawdziwymi wydarzeniami, jakie miały miejsce pod koniec 2019 roku w Lublinie. Osobiście najbardziej podobało mi się pełne czarnego humoru i gore opowiadanie Potworaki, w którym to autor odniósł się do historii bliskiego spotkania trzeciego stopnia, jakie miało miejsce w Emilcinie (woj. lubelskie) w 1978 roku.  

Ponownie na wielkie uznanie zasługuje szata graficzna książki - przygotowana przez Martę Żurawską - z ukazaną na okładce postacią Leszego. W środku zaś znaleźć można szereg pięknych ilustracji odnoszących się do opisywanych historii. Osobiście najbardziej podobały mi się te odnoszące się do opowiadań Południca, Cicha i Bajdała.

Podsumowanie

Tradycją stało się, iż kolejna książka autorstwa Franciszka M. Piątkowskiego zrobiła na mnie ogromne wrażenie, zarówno stylem pisarskim, opisywanymi wątkami fabularnymi, humorem, ale przede wszystkim bogactwem postaci i bohaterów znanych z naszej rodzimej mitologii. Z niecierpliwością czekam na kontynuację historii Marka Lichockiego.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz