Alvin Schwartz, Więcej upiornych opowieści po zmroku, recenzja

 

Autor: Alvin Schwartz

Tytuł: Więcej upiornych opowieści po zmroku

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Rok wydania: 2019

Liczba stron:136

Moja ocena: 5/10

„Więcej upiornych opowieści po zmroku” autorstwa Alvina Schwartza, stanowi kontynuację zbiory „Upiorne opowieści po zmroku”. Książka została wydana w Polsce w 2019 roku. W porównaniu do poprzedniczki, przeszła bez większego echa. W zbiorze znalazło się ponownie dwadzieścia dziewięć krótkich historii, fragmentów piosenek i wierszy, liczących od jednej do czterech stron. „Więcej upiornych opowieści po zmroku” to drugi tom trzyczęściowego cyklu, który miał swoją premierę w 1981 roku. Całość utrzymana jest w konwencji opowiadań, które można snuć przy ognisku lub wieczorem, gdy zapadnie już zmrok. Autor czerpał inspiracje z folkloru, indiańskich wierzeń i legend miejskich. W poszczególnych opowiadaniach można spotkać duch, zjawy, potwory, morderców, oraz zwierzęta posiadające ludzkie cechy.

Moje oczekiwania co do tej książki od początku nie były wygórowany. Po przeczytaniu „Upiornych opowieści po zmroku”, byłem pewien iż tego rodzaju literatura nie ma szans wywołać u mnie, choćby na chwilę uczucia niepokoju, czy lęku i tak w istocie było. Mimo to lektura okazała się nadzwyczaj przyjemną, głownie ze względu na znajdujące się w niej grafiki.

Podsumowanie

„Więcej upiornych opowieści po zmroku” to zbiór krótkich opowiadań z nutką grozy, które z powodzeniem można polecić dzieciom i młodzieży szkolnej.

 

Alvin Schwartz, Upiorne opowieści po zmroku, recenzja

 

Alvin Schwartz, Upiorne opowieści po zmroku, recenzja

 Autor: Alvin Schwartz

Tytuł: Upiorne opowieści po zmroku

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Rok wydania: 2019

Liczba stron:140

Moja ocena: 4/10


„Upiorne opowieści po zmroku” to zbiór opowiadań autorstwa Alvina Schwartza, który w 2019 roku wywołał małe trzęsienie ziemi wśród fanów horroru. Związane to było z pojawieniem się w kinach jego ekranizacji, pod tym samym tytułem. W skład zbioru wchodzi dwadzieścia dziewięć krótkich historii i wierszy liczących od jednej do czterech stron. „Upiorne opowieści po zmroku” stanowią pierwszy tom trzyczęściowego cyklu, na który składają się jeszcze „Więcej upiornych opowieści po zmroku” oraz „Kolejne upiorne opowieści po zmroku”. Całość utrzymana jest w konwencji opowiadań, które można snuć przy ognisku lub wieczorem, gdy zapadnie już zmrok. Autor tworząc poszczególne historie, czerpał inspiracje z folkloru, indiańskich wierzeń i legend miejskich. W poszczególnych opowiadaniach można spotkać duch, zjawy, potwory, morderców i chodzące szkielety. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie mroczna okładka i grafiki znajdujące się w książce.

Sięgając po tę lekturę liczyłem na solidną dawkę grozy oraz opowieści, które mógłbym polecić znajomym. Niestety żadne ze znajdujących się w zbiorze opowiadań nie zrobiło na mnie wrażenia. Niektóre miały pewien potencjał, który w przypadku należytej rozbudowy i przemyślanej fabuły mogłyby dać fanom horroru odrobinę rozrywki, na którą zasługują. Osobiście bardzo się na niej zawiodłem. Myślę że tego rodzaju historie mogłyby podziałać jedynie na wyobraźnię małych dzieci.

Podsumowanie

„Upiorne opowieści po zmroku” to zbiór krótkich opowiadań z nutką grozy do czytania małym niesfornym dzieciom. Myślę że każdy fant tego rodzaju literatury powinien wyrobić sobie własne zdanie o tej lekturze.

Aleksandra Bednarska, Brudne sprawki wujaszka Hana, recenzja

 

Aleksandra Bednarska, Brudne sprawki wujaszka Hana, recenzja

 Autor: Aleksandra Bednarska

Tytuł: Brudne sprawki wujaszka Hana

Wydawnictwo: Planeta Czytelnika

Rok wydania: 2023

Liczba stron: 270

Moja ocena: 6/10


Czy ciemne zaułki Singapuru, pogrążone w ciemności plaże Tajwanu i indonezyjskie dżungle mogą skrywać to, czego ludzie boją się najbardziej? Czy istnieje granica, po przekroczeniu, której nie ma już powrotu między żywych…? Odpowiedzi na te pytania należy szukać w zbiorze opowiadań Aleksandry Bednarskiej „Brudne sprawki wujaszka Hana”.

Aleksandra Bednarska to polska pisarka absolwentka sinologii i studiów azjatyckich, która spędziła trzy lata w Pekinie, pół roku na Tajwanie. Obecnie mieszka w mediolańskim Chinatown. W swoim dorobku ma czternaście opublikowanych opowiadań m.in. w antologiach „Obcość”, „Gruzy”, „City 6”, „Wszystkie kręgi piekła”. „Brudne sprawki wujaszka Hana” to pierwsza solowa książka w jej dorobku.


„Brudne sprawki wujaszka Hana” to zbiór dwunastu opowiadań, liczących od kilku do kilkudziesięciu stron. Każdą z historii rozgrywa się na Dalekim Wschodzie, a elementem je łączącym jest postać tajemniczego i bardzo wpływowego wujaszka Hana. Gatunkowo jest to weird fiction z wyraźnymi elementami grozy miejskiej. W książce można znaleźć elementy zaczerpnięte z azjatyckich wierzeń i folkloru m.in. duchy, magię, opętania, zombie. Spośród wszystkich opowiadań najbardziej podobało mi się „Zapuszczam korzenie”. Jest to krótka historia nawiązująca do wcześniejszej opowiadająca („O mały włos”) o poszukiwaniu ukochanego chłopaka przez zatroskaną jego zaginięciem dziewczynę, która szuka pomocy w jego znalezieniu wśród umarłych zamieszkujących nekropolię.

Po przeczytaniu „Brudnych sprawek wujaszka Hana” miałem mieszane uczucia. Z jednej strony byłem pod wrażeniem pomysłu i wiedzy, jakie autorka włożyła w stworzenie każdej z historii. Jestem pełen podziwu dla warsztatu językowego autorki oraz tego, jak barwnie opasuje świat i bohaterów swoich historii. Bogactwo słownictwa i plastyczność opisów wręcz oszałamia. Również okładka oraz znajdujące się w środku grafiki wyglądają fantastycznie. Z drugiej jednak strony miałem pewne problemy ze zrozumieniem niektórych opowiadaniach. W wyniku czego niektóre z nich były dla mnie w pewnej mierze niezrozumiałe. Najprawdopodobniej wynika to z faktu, iż nie jestem zbytnio obeznany z kulturą i legendami Dalekiego Wschodu. Mimo to pierwsze spotkanie z twórczością Aleksandry Bednarskiej uważam za bardzo udane.

Podsumowanie

„Brudne sprawki wujaszka Hana” to zbiór dwunastu opowiadań grozy, których akcja rozgrywa się na Dalekim Wschodzie. Myślę, że jest to idealna lektura dla wszystkich osób interesujących się kulturą tej części świata. 

 

 

Les Martin, System, recenzja

Les Martin, System, recenzja

 Autor: Les Martin

Tytuł: System

Seria: "Z archiwum X" Seria Zielona (tom 11)

Wydawnictwo: Da Capo

Rok wydania: 1997

Liczba stron: 94

Moja ocena: 6/10

W obecnych czasach hasło sztuczna inteligencja wywołuje skrajne emocje. Począwszy od zachwytu związanego z ogromnymi możliwościami, jakie daje ona w takich dziedzinach, jak rozwój nowych technologii, tłumaczenie tekstów, rozrywki czy inżynierii. Z drugiej strony nie brakuje ludzi, w których wyobraźni AI kojarzy się z armią robotów eksterminujących gatunek ludzki lub zmieniających ich w niewolników. Temat ten stał się motywem przewodnim ostatniego (11) tomu cyklu „Z Archiwum X” pt. „System” autorstwa Les Martina.

Fabuła książki

W Bostonie dochodzi do zagadkowego morderstwa jednego z właścicieli firmy komputerowej Eurisko. Wszystkie poszlaki wskazują, iż odpowiedzialny za nie jest założyciel firmy i twórca systemu zabezpieczającego budynek Brad Wilczek. Sprawa jest o tyle zagadkowa, iż w biurowcu należącym do firmy, coraz częściej mają miejsce różne awarie oraz wypadki.

Ostatni tom zielonego cyklu „Z Archiwum X” pozwala czytelnikom spojrzeć na mroczną stronę sztucznej inteligencji. Książka stanowi połączenie thrillera i powieści sensacyjnej. W swojej powieści autor zabiera czytelników do skomplikowanego świata komputerów, systemów i nowinek technologicznych. Niestety bardzo mało miejsca poświęca głównym postaciom. Zarysowany zostaje motyw buntu agenta Foxa Muldera wobec działań jego przełożonych, jednak Martin nie zdecydował się na rozwinięcie tej kwestii, a szkoda. Jako plus należy wskazać zakończenie historii, pozwalające snuć czytelnikowi domysły, czy w przyszłości będzie ona kontynuowana.

Podsumowanie

„System” to jedenasty tom przygód agentów FBI Muldera i Scully. Książka rozwija problem sztucznej inteligencji i związanych z nią zagrożeń. Dlatego też polecam ją wszystkim fanom nowinek technologicznych.

Guy N. Smith, Obóz, Recenzja

Guy N. Smith, Obóz, Recenzja

 Autor: Guy N. Smith

Tytuł: Obóz

Wydawnictwo: Phantom Press

Rok wydania: 1991

Liczba stron: 193

Moja ocena: 4/10

Tematy nielegalnych eksperymentów medycznych i doświadczeń na ludziach, stanowiły wątek przewodni wielu książek i filmów. Zwykle to głodne zysku korporacje i wielkie firmy farmaceutyczne, nie licząc się z kosztami i odpowiedzialnością za ludzkie życie, poddają ludzi badaniom, na które ci nie wyrażali zgody lub zwodzeni obietnicami pokaźnego wynagrodzenia, zgodzili się na nie. Co by było, gdyby w rolę antagonisty wcielił się rząd, który postanowił, by poprzez środki farmaceutyczne, kontrolować zachowania obywateli? Pomysł ten stał się motywem przewodnim książki Guya Normana Smitha pt. „Obóz”.

Guy N. Smith to jeden z najsłynniejszych pisarzy horrorów na świecie. Nie ma chyba w Polsce miłośnika literatury grozy, który nie zetknął się z twórczością brytyjskiego mistrza horroru klasy B. W jego dorobku znajdują się klasyczne powieści: „Kajmany”, „Wyspa”, „Martwy dzwon” oraz seria „Sabat” i „Kraby”.

Fabuła książki

Akcja "Obozu" rozgrywa się w letnim ośrodku wczasowym w Anglii. Tam, na niczego niespodziewających się wczasowiczach, przeprowadzane są testy medyczne, mające na celu zbadanie w jakim stopniu nowy preparat C-551 wpływa na ludzką psychikę. Szybko staje się jasne, że u osób którym podano środek, występują halucynacje i zaniki pamięci. Niektórzy zapominają kim są i nie rozpoznają najbliższych, inni dostrzegają w swoim otoczeniu niezwykłe zjawiska, przed którymi starają się bronić.

„Obóz” został błędnie zaklasyfikowany jako horror. W rzeczywistości jest to thriller medyczny.  Początek historii był bardzo dobry, lecz niestety w kolejnych rozdziałach akcja znacznie zwolniła, a bohaterowie stali się płascy i nudni. Kiedy dotarłem do ostatniej strony, byłem trochę zdezorientowany. Zakończenie bardzo mnie zawiodło. Miałem wrażenie, jakby autor nie przyłożył się do niego i napisał cokolwiek, byleby tylko zakończyć całą historię.

Czytając „Obóz” Guya N. Smitha liczyłem na krwawą brutalną opowieść pełną morderców, kanibali i innych szaleństw. Niestety, pomimo bardzo sugestywnej okładki, dostałem słaby thriller, którego lektura nie była zbyt przyjemna. Warto też dodać, że czcionka jest bardzo mała, co utrudniało  czytanie.

Podsumowanie

„Obóz” autorstwa Guya N. Smitha to pierwszy thriller autora jaki miałem okazję czytać. Mimo dużego potencjału książka mnie rozczarowała. Tak czy inaczej, ocenę tę pozostawię czytelnikom, zwłaszcza fanom twórczości brytyjskiego mistrza horroru.


Les Martin, Plaga, recenzja

 

Les Martin, Plaga, recenzja

Autor: Les Martin
Tytuł: Plaga
Seria: "Z archiwum X" Seria Zielona (tom 10)
Wydawnictwo: Da Capo
Rok wydania: 1997
Liczba stron: 94
Moja ocena: 4/10


Entomofobia, znana również jako insektofobia, to szczególny rodzaj strachu przed jednym z rodzajów owadów. U wielu ludzi widok pająka krzyżaka, pszczoły, czy innego maleńkiego mieszkańca przydomowego ogródka, wywołuje paniczny strach, objawiający się krzykiem, paraliżem, a w szczególnych przypadkach omdleniem. Wśród mieszkańców królestwa owadów, chyba najbardziej negatywną opinią cieszą się karaluchy, które kojarzą się z brudem, chorobami, które przenoszą i bolesnymi ugryzieniami. Te właśnie stworzenia zostały głównymi bohaterami powieści Les Martina pt. „Plaga”, która stanowi dziesiąty tom serii „Z Archiwum X”.

Fabuła książki

Małe miasteczko w stanie Massachusetts zostaje opanowane przez inwazję karaluchów. Na skutek ukąszeń, śmierć ponosi kilka osób. Sprawa jest na tyle zagadkowa, iż zadania jej rozwikłania podejmują się agenci FBI Fox Mulder i Dana Scully. Wraz z powiększającą się listą ofiar, w całym mieście wybucha panika i zamieszki, co dodatkowo przyczynia się do pogorszenia sytuacji.

„Plaga” to dziesiąty tom serii „Z Archiwum X”, gatunkowo określiłbym ją jako thriller z elementami grozy i science fiction. Początek historii jest bardzo intrygujący i pozwala przypuszczać, iż cała opowieść będzie się skupiać wokół plagi karaluchów, atakujących ludzi i przenoszących śmiertelną chorobę. Niestety bardzo szybko wprowadzone zostają motywy science fiction, to jest rzekome kosmiczne pochodzenie owadów, które zostały wysłane na Ziemię, aby przeprowadzić zwiad przed właściwą inwazją. Muszę przyznać, że równie durnego pomysłu, nie widziałem jeszcze w żadnej książce. Nie zachwycają również dialogi między Mulderem a Scully, w których trakcie on stara się ją przekonać, iż w miasteczku, w którym się znajduje, dzieją się przerażające rzeczy, a ona uporczywie tłumaczy mu, że każde z opisywanych przez niego zdarzeń można wytłumaczyć z medycznego punku widzenia. Gdy jednak Scully postanawia w końcu pomóc partnerowi rozwikłać sprawę, ten robi wszystko, aby ją do tego zniechęcić. W książce pojawia się również motyw domniemanego romansu Muldera z piękną panią doktor Bambi. Niestety po raz kolejny motyw ten nie został rozwinięty. Swoistą wisienką na torcie jest zakończenie, w którym to autor nie postarał się, aby wyjaśnić wszystkie wątki, lecz postanowił je skrócić do minimum, iż miałem wrażenie, że w mojej książce brakuje kilku stron.

Podsumowanie

Powieść „Plaga” autorstwa Les Martina to lekka lektura, w sam raz na jedno popołudnie. Idealna historia dla każdego, kto boi się owadów i lubi się bać.

Les Martin, Dowód rzeczowy, recenzja

Les Martin, Dowód rzeczowy, recenzja


 Autor: Les Martin

Tytuł: Dowód rzeczowy

Seria: "Z archiwum X" Seria Zielona (tom 9)

Wydawnictwo: Da Capo

Rok wydania: 1997

Liczba stron: 94

Moja ocena: 5/10

Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „czy jesteśmy sami we wszechświecie?” od wieków, rozpala wyobraźnię milionów ludzi na całym świecie. Odnalezienie odpowiedzi na nie, stało się również motywem przewodnim dziewiątego tomu serii „Z archiwum X” pt. „Dowód rzeczowy” autorstwa Les Martina.

Fabuła książki

Świat, dla agenta specjalnego FBI Foxa Muldera, stanął w miejscu, gdy otrzymał informację, iż nad Irakiem zestrzelony został najprawdopodobniej obcy statek kosmiczny. W tym samym czasie, na niebie w stanie Tenisie, wielu świadków widziało dziwne wyładowania elektryczne i intensywne światła. Kulminacją tych niezwykłych zjawisk było tajemnicze spotkanie kierowcy ciężarówki z niezwykłą istotą nie z tego świata. Agenci Mulder i Scully podejmują się zbadania tej niezwykłej sprawy, która może dostarczyć wiarygodny dowód na istnienie istot pozaziemskich.

„Dowód rzeczowy” to powieści, która mimo znakomitego pomysłu na fabułę, została napisana w sposób przeciętny. Historia tu ukazana mogłaby stanowić idealne zakończenie całej serii „Z archiwum X”. Niestety od samego początku odnosiłem wrażenie, iż autorowi zabrakło pomysłu, a może się śpieszył, aby należycie poprowadzić tę historię i przedstawić ją czytelnikom. Książka prezentuje się dość przeciętnie, zarówno pod względem fabuły, jak i dialogów, choć tym, co wzbudziło u mnie salwę śmiechu była postać agenta „Głębokie Gardło”. Chyba nie można wymyślić głupszego kryptonimu dla postaci, która zgodnie z fabułą, posiada gigantyczną wiedzę na temat obcych i tajnych układów na najwyższych szczeblach rządowych. Mam tylko nadzieję, że ów kryptonim, wynika ze zbyt dosłownego tłumaczenia tekstu z języka angielskiego na polski…

Podsumowanie

„Dowód rzeczowy” autorstwa Les Martina to dziewiąty tom przygód agentów FBI Foxa Muldera i Dany Scully, którzy po raz kolejny, starają się znaleźć odpowiedzi na pytanie „czy jesteśmy sami we wszechświecie”. Książę polecam wszystkim fanom tego rodzaju powieści.

Artur Urbanowicz, Inkub, recenzja

Artur Urbanowicz, Inkub, recenzja

Autor: Artur Urbanowicz

Tytuł: Inkub

Wydawnictwo: Vesper

Rok wydania: 2019

Liczba stron: 728

Moja ocena: 10/10

Czarownica to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci związanych z wierzeniami słowiańskimi. W średniowieczu była uosobieniem zła, postrzegano ją jako kobietę, która zaprzedała duszę diabłu w zamian za możliwość rzucania zaklęć, przepowiadania przyszłości i korzystania z diabelskiej opieki. Dziś czarownice stały się elementem popkultury, co najlepiej widać podczas Halloween. Warto jednak zastanowić się, czy czary i czarty to tylko fantazja i przesąd, czy  może jednak gdzieś wokół nas nie kryje się wiedźma z haczykowatym nosem?

Artur Urbanowicz to jeden z najsłynniejszych i najczęściej nagradzanych polskich pisarzy grozy. Napisał pięć książek („Gałęziste”, „Grzesznik”, „Inkub”, „Paradoks” i „Deman”), które podbiły serca polskich fanów horroru. W swoich pracach stara się nie tylko dostarczać czytelnikom rozrywki, ale także opowiadać o pięknie i wyjątkowości ojczystych Suwałk.

Fabuła książki

Zgodnie ze słownikiem języka polskiego Inkub to jeden z demonów występujących w rozmaitych legendach, religiach i mitologiach. Przybrawszy wygląd przystojnego mężczyzny, mami i zniewala kobiety podczas snu. Jak nietrudno się domyślić, istota ta opanowuje umysł swojej ofiary i kieruje jej działaniami wedle własnej woli.

Książka „Inkub” autorstwa Artura Urbanowicza to ponad siedmiuset stronicowa powieść składająca się z dwóch mrożących krew w żyłach, przenikających się ze sobą historii. Główna opowieść rozgrywa się w 2016 roku, a jej bohaterem jest policjant Vytautas. Druga natomiast, opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce, w tym samym miejscu na początku lat 70 tych.

Jodoziory to niewielka wieś na terenie powiatu suwalskiego, składająca się z zaledwie kilku gospodarstw. Na początku lat 70. XX wieku tamtejsi mieszkańcy wiedli stabilne i idylliczne życie, oparte na zmieniających się porach roku i związanej z nimi pracy w rolnictwie. Wszystko się jednak zmienia, gdy do wsi wprowadza się stara, samotna kobieta Teresa Oś. Wkrótce w wiosce nie udaje się zebrać plonów, mieszkańcy zapadają na tajemniczą chorobę i powoli popadają w szaleństwo. Czy to możliwe, że mała wieś na Suwalszczyźnie mogła się stać siedliskiem zła?

Dwóch policjantów Vitek i Czester, w związku z udziałem w awanturze, zostaje wysłanych do Jodoziory, aby pomóc w ewakuacji jej mieszkańców, w związku z zagrożeniem promieniotwórczym. Na miejscu w opuszczonym domu, odkrywają dwa zmumifikowane ciała, które ulegają zniszczeniu na skutek zawalenia się chaty. Jeszcze tego samego dnia jeden z policjantów, badający sprawę rzekomo nawiedzonego domu w Jodoziorach, z nieznanych przyczyn popełnia samobójstwo.

„Inkub” to powieść łącząca w sobie elementy grozy (w tym wypadku folk horror) i kryminału. Mimo iż książka liczy ponad 700 stron, napisana jest w sposób barwny, a pojawiające się w niej opisy są bardzo plastyczne, co ułatwia czytelnikowi wyobrażenie sobie świata, o którym właśnie czyta. „Inkuba” zapamiętam przede wszystkim dzięki jego barwnym, zabawnym i tragicznym bohaterom, jak: Vitek, Mateusz Przekop, Sylwia Jonio, Stanisław i Alicja Karwowscy, Krystyna Bondzio, Cezary Sadowski, Jarosław Żynda i oczywiście Pani Teresa Oś. „Inkub” to powieść mroczna, miejscami klaustrofobiczna. Czytając kolejne rozdziały powieści, miałem wrażenie, jak by to było moje pierwsze spotkanie z literaturą grozy. Czułem, iż ów nastrój niepokoju i świadomości bliskiej obecności zła, towarzyszy mi krok w krok.

Czytając różnego rodzaju opinie na temat książki, można odnieść wrażenie, że czytelnicy w większości krytykują jej zakończenie. W mojej ocenie finał historii nie odstaje od reszty powieści. Uważam wręcz, że jest logiczny i pozwala snuć przypuszczenia, że być może kiedyś autor zdecyduje się napisać kolejną książkę kontynuującą wątki znane z „Inkuba”.

Podsumowanie

Inkub” autorstwa Artura Urbanowicza to mroczna, wciągająca opowieść o odwiecznej walce dobra ze złem oraz walce człowieka ze swoimi słabościami i przeciwnościami losu. Polecam wszystkim fanom horrorów i innych gatunków literackich.