Robert A. Heinlein, Drzwi do lata, recenzja

Robert A. Heinlein, Drzwi do lata, recenzja

Tytuł: "Drzwi do lata" 
Autor: Robert A. Heinlain
Wydawnictwo: Rebis
Ilość stron: 264  
Rok Wydania: 2010
Ocena: 9/10 

Witam serdecznie w ostatnie dnia maja. Pogoda za oknem w ostatnim czasie zaczęła nas rozpieszczać, jest słonecznie i dosyć ciepło. Z tej okazji postanowiłem podzielić się moimi wrażeniami po przeczytaniu już czwartej książki z serii "Wehikuł Czasu". Mowa tu o "Drzwiach do lata" autorstwa Roberta Ansona Heinleina. Dzieło ukazało się po raz pierwszy w 1957 roku. Ja natomiast miałem przyjemność przeczytać wydanie z 2019 roku, które ukazało się w Polsce drukiem Domu Wydawniczego Rebis. Książka liczy 264 strony i została podzielona na dwanaście rozdziałów.

Fabuła książki
Na kartach dzieła Heinleina poznajemy dość zabawną i niezwykle wciągającą historię Danego Davisa - inżyniera i wynalazcy z 2 połowy XX wieku. Nasz bohater wyróżnia się przede wszystkim nieprzeciętnym intelektem, poczuciem humoru oraz jest zagorzałym miłośnikiem kotów. Niestety jest też łatwowierny i kochliwy, co sprawia, iż pewnego dnia całe jego życie wywraca się do góry nogami, a on szukając ucieczki od problemów, decyduje się zapaść w "Długi Sen", czyli poddać się hibernacji... Ucieczka w odległą przyszłość nie okazuje się wbrew oczekiwaniom dobrym rozwiązaniem. Świat który zastaje po przebudzeniu okazuje się niegościnny i sprawia, iż Dany zaczyna tęsknić za swym poprzednim życiem.
Dzieło "Drzwi do lata" bardzo pozytywnie zapadło mi w pamięci. Głównie za sprawą wizji przyszłości, jaką stworzył autor. Bardzo ciekawym doświadczeniem jest czytanie powieści z połowy XX wieku, w której ukazana jest wizja świata z 2001 roku, czyli to jak ówcześnie żyjący go sobie wyobrażał. Na uznanie zasługuje główny bohater książki Dany, postać, którą prędzej czy później czytelnik musi polubić, chociażby za jego serdeczność i pomysłowość. W dziele można również znaleźć kilka przezabawnych scen. Mi najbardziej spodobało się starcie kota Pete z pazernymi wspólnikami Davisa.

Na wyróżnienie zasługuje również oprawa graficzna książki. Okładka ukazująca mężczyznę przekraczającego otwarte drzwi, zza których rozpościera się światłość. Symbolicznie oddaje to problemy, jakie niosą decyzje podejmowane przez nas w ciągu całego życia, od których nie ma już odwrotu.

Podsumowanie

Na koniec chciałbym podziękować Domu Wydawniczemu Rebis za udostępnienie mi egzemplarza recenzenckiego książki oraz zachęcić wszystkich fanów science-fiction i miłośników kotów do sięgnięcia po "Drzwi do lata" Roberta A. Heinleina.

Inne książki tego autora:
Obcy w obcym kraju
Hiob. Komedia sprawiedliwości


Lavie Tidhara, Stulecie Przemocy, recenzja


    Witam Szanownych Czytelników. Dziś zdecydowałem się poświęcić swój czas aby przedstawić Wam moją opinię na temat książki Lavie Tidhara Stulecie Przemocy, która została wydana w Polsce w 2017 roku przez Wydawnictwo MAG. Dzieło liczące 337 stron podzielone zostało na 14 rozdziałów zakończonych komentarzem dotyczącym historycznych postaci i wydarzeń. Jednak książka nie może być traktowana jako praca naukowa, czy popularnonaukowa.
    Celowym zabiegiem autora było osadzenie akcji i losów bohaterów w realiach poprzedzających wybuch II wojny światowej i obejmujące pierwsze lata po jej zakończeniu. Głównym założeniem dzieła jest ukazanie historii znanej nam z podręczników, w której na dziejowej scenie pojawiają się "Ubermenshowie", czyli nadludzie. Owi bohaterowie to przypadkowe ofiary eksperymentu przeprowadzonego przez niemieckiego naukowca Vomachta. Na jego skutek zostają oni obdarzeni nadzwyczajnymi umiejętnościami, żywcem wyjętymi z serii komiksów o X-Men. Są wśród nich osoby panujące nad roślinami, mgłą, śniegiem i lodem, potrafiące przeistaczać się w różne zwierzęta. Los i politycy sprawiają, że zostają oni zmuszeni do waliki w największym dziejowym konflikcie - II wojnie światowej.
    Wśród atutów książki wymieniłbym w pierwszej kolejności bohaterów, którzy są bardzo realistyczni, a posiadane przez nich umiejętności są bardziej przekleństwem aniżeli darem. Niewątpliwą zaletą książki jest znakomicie budowane napięcie i wszechobecne tajemnice, które towarzyszą czytelnikowi od pierwszej do ostatniej strony. W trakcie jej czytania trudno jest przewidzieć zakończenie głównie, dlatego iż kilkakrotnie dochodzi do istotnych zwrotów wydarzeń. Również od strony technicznej okładka urzeka swoim pięknem, nawiązując do fabuły książki, ale nie zdradza żadnych istotnych tajemnic.
    Niestety część przyjemności z czytania odbiera niechronologiczne ukazanie opisywanych wydarzeń, na skutek czego można czuć się zdezorientowanym.
    Podsumowując Stulecie Przemocy to wartościowa pozycja książkowa, która na pewno przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom komiksów i filmów o super bohaterach oraz fanów science-fiction.


Brian Herbert, Kevin J. Anderson, Nawigatorzy Diuny, recenzja



Choć odkładałem ten moment nieco zbyt długo, nadszedł dziś czas, abym podzielił się moją opinią na temat książki Brian'a Herbert'a i Kevin'a J. Anderson'a Nawigatorzy Diuny. Dzieło ukazało się w Polsce w 2018 roku nakładem Wydawnictwa Rebis, liczy 527 stron. W mojej kolekcji znajdował się od ponad roku. Sam dziwię się sobie w tym momencie, iż tak długo zwlekałem z jej przeczytaniem. Myślę, że dla zdecydowanej większości fanów science-fiction i fantasy hasło Diuna jest bardzo dobrze znane. Odnosi się ono do cyklu książek zapoczątkowanego przez Frank'a Herbert'a, a po jego śmierci kontynuowane i uzupełniane przez jego syna Brian'a Herbert'a. Obecnie cykl liczy 20 książek.
Nawigatorzy Diuny stanowią zakończenie trylogii Wielkie Szkoły Diuny. Na jej kartach czytelnik pozna zakończenie dwóch głównych wątków fabularnych jakie pojawiły się we wcześniejszej trylogii Legendy Diuny, a mianowicie wendetę między rodziną Harkonnenów i Atrydów oraz wojnę domową między Imperium, Konsorcium Ven Hold i zwolennikami Manforda Torondo. Ukazana historia ma nie tylko na celu przybliżenie fanom kolejnych przygód ich ulubionych bohaterów, pozwala również poznać mechanizmy tworzenia systemów totalitarnych, konsekwencji braku tolerancji i zrozumienie dla potrzeb drugiego człowieka oraz ślepej nienawiści nieznającej granic. Jak w żadnej z poprzednich części, przekaz ten był szczególnie widoczny w Nawigatorach Diuny.
Książka stanowi swoiste uzupełnienie wydarzeń ukazanych w całej serii książek. Przyznam się, iż znając wszystkie poprzednie części byłem w stanie przewidzieć rozwój wypadków, a jednak mimo to kilkakrotnie autorom udało się mnie zaskoczyć. Niestety zakończenie związane z Vorianem Atrydą nie przypadło mi do gustu, w tym wypadku autorzy nie wysilili się szczególnie. W kwestii wizualnej na ogromne uznanie zasługują grafiki wykonane przez Wojciecha Siudmaka zamieszczone na okładce i wewnątrz książki.
Wraz z zakończeniem książki zacząłem się zastanawiać, czy można spodziewać się kontynuacji cyklu książek o Diunie, jeżeli tak to czego miałyby dotyczyć, jakie wątki nie zostały dotąd wyjaśnione...? Osobiście z wielką przyjemnością przeczytałbym trylogię poświęconą staremu imperium, powstaniu tytanów, Omniusa i zsynchronizowanych światów.
Na zakończenie chciałbym polecić wszystkim fanom science-fiction, fantasy oraz wszystkich innych gatunków literackich sięgniecie po książki z cyklu Diuna. Jestem pewien, że się nie zawiedziecie.