Nikita Pietrow, Stalinowski kat Polski. Iwan Sierow, recenzja

 

Nikita Pietrow, Stalinowski kat Polski. Iwan Sierow, recenzja

Autor: Nikita Pietrow

Tytuł: Stalinowski kat Polski. Iwan Sierow

Wydawnictwo: Demart

Rok wydania: 2013

Liczba stron: 416

Moja ocena: 5/10


Od lat niesłabnącym zainteresowaniem cieszą się biografie ludzi, którzy trwale zapisali się w historii lub byli świadkami ważnych wydarzeń. Jest to szczególnie istotne, gdy dotyczy to osób, które pracowały lub przebywały w najbliższym otoczeniu dyktatorów w rodzaju Józefa Stalina, Adolfa Hitlera, Benito Mussoliniego, czy Francisco Franko. Niewątpliwie do takich osób można zaliczyć generała Iwana Sierowa, jednego z czołowych oficerów NKWD epoki stalinowskiej, pierwszego szefa KGB i GRU. Książka Nikity Pietrowa pt. „Stalinowski kat Polski. Iwan Sierow” stanowi próbę ukazania życiorysu człowieka, który mimo swych licznych wad (chciwość, lizusostwa i wyjątkowego prostactwa) zdołał dotrzeć na szczyt komunistycznej wierchuszki i mimo stalinowskich czystek zdołał przeżyć.

Autor w swojej książce skupił się głównie na przedstawieniu kariery Iwana Sierowa strukturach NKWD, KGB i GRU oraz rywalizacji między nim, a ministrem Wiktorem Abakumowem i Nikołajem Mironowem. Bardzo mało miejsca  przedstawieniu dzieciństwa i młodości stalinowskiego zbrodniarza. Równie mało jest informacji na temat jego kariery w okresie międzywojennym i w czasie drugiej wojny światowej. Pietrow w zaledwie kilku akapitach wskazuje na zaangażowanie Sierowa w prześladowanie i wysiedlanie ludności z Litwy, Łotwy, Estonii, Polski i Kaukazu w latach 1939-1941. Istotnym elementem książki jest przedstawienie relacji zarówno służbowych, jak i osobistych łączących Sierowa ze Stalinem, Berią, Chruszczowem i innymi członkami biura politycznego.

Niestety w książce nie brak błędów i niedomówień. Na początek warto wyjaśnić kwestie polskiego tytułu („Stalinowski kat Polski. Iwan Sierow”), który de facto wprowadza czytelnika w błąd. Oryginalny brzmi „Pierwszy przewodniczący KGB Iwan Sierow”. Sięgając po tę książkę, liczyłem iż poszerzę swoją wiedzę na temat budowania aparatu sowieckich represji na terenie Polski w latach 1944-45. W tym okresie na ziemiach polskich zajętych przez Armię Czerwoną, powstawały setki sowieckich katowni, w których zamykano członków polskiego podziemia niepodległościowego, polityków, dziennikarzy i wiele innych osób, które nie zgadzały się z władzą narzuconą przez Moskwę. Osobą odpowiedzialną za budowanie aparatu represji na ziemiach polskich był gen. Iwan Sierow i podlegli mu oficerowie NKWD. Niestety w książce nie ma praktycznie informacji na ten temat. Podobnie jest w przypadku zaangażowania Sierowa w tłumienie powstania na Węgrzech. Pod względem stylu książka nie należy do najłatwiejszych w odbiorze. Od rozdziału czwartego staje się on toporny, a podawane informacje są przedstawiane w sposób chaotyczny i mało zrozumiał.

Warto również wspomnieć, że ostatnie 100 stron książki stanowi aneks, w którym znalazły się kopie różnego rodzaju dokumentów, stworzonych przez Iwana Sierowa lub takie, pod którymi widniej jego podpis.

Podsumowanie

„Stalinowski kat Polski. Iwan Sierow” autorstwa Nikity Pietrowa to książka poruszająca bardzo ciekawy temat budowania i funkcjonowania służb specjalnych w Związku Sowieckim. Choć nie jest ona wolna od błędów i uogólnień, może stanowić istotne źródło wiedzy o NKWD, KGB i GRU.

Wyklęci 1944–1963. Żołnierze podziemia niepodległościowego w latach 1944–1963, pod red. Kazimierza Krajewskiego, Tomasza Łabuszewskiego, recenzja

 


Tytuł: Wyklęci 1944–1963.
Żołnierze podziemia niepodległościowego w latach 1944–1963

Pod redakcją: Kazimierz Krajewski,
Tomasz Łabuszewski

Wydawnictwo: Instytut Pamięci Narodowej

Rok wydania: 2017

Liczba stron:550

Moja ocena: 9/10


Temat „Żołnierzy Wyklętych” od dziesięcioleci rozpala serca i umysły Polaków. W okresie Polski Ludowej nazywani bandytami i faszystami, więc wszelkimi sposobami starano się zatrzeć o nich pamięć. Dopiero w okresie transformacji historycy mogli zbadać ich historię. Dziś zdjęcia „Żołnierzy Niezłomnych” można zobaczyć nie tylko w muzeach, telewizji czy na plakatach. Nie brak osób noszących odzież patriotyczną, na której można dostrzec postaci  Danuty Sędzikówny ps. „Inka”, czy Łukasza Sędzielarza ps. „Łupaszka”.

Ostatnimi laty pojawiło się wiele książek, poświęconych żołnierzom podziemia niepodległościowego, którzy mimo zakończenia II wojny światowej, musieli walczyć z sowieckim okupantem o wolną Polskę. W 2017 roku na półkach księgarń pojawiła się książka pt. „Wyklęci 1944–1963. Żołnierze podziemia niepodległościowego w latach 1944–1963” pod redakcją Tomasza Łabuszewskiego i Kazimierza Krajewskiego. W liczącej ponad 500 stron pracy zostały przedstawione dzieje walki żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego od 1944 do 1963 roku. Książka została podzielona na 5 działów, w których szczegółowo opisano powstanie i działalność zbrojną organizacji "podziemnych", takich jak Wolność i Niezawisłość, Armia Krajowa Obywatelska, Ruch Oporu Armii Krajowej, Stronnictwo Narodowe, Narodowe Siły Zbrojne i innych samodzielnych oddziałów partyzanckich. W kolejnych rozdziałach czytelnik ma możliwość poznania historii m. in. Witolda Pileckiego, Mariana Bernaciaka „Orlika”, Franciszka Jaskulskiego „Zagończyka”, Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” oraz wielu innych bohaterów podziemia antykomunistycznego.

To co wyróżnia tą pozycję na tle innych tego rodzaju książek, to ogromna ilość fotografii (oddziałów partyzanckich, czy poszczególnych żołnierzy) oraz tekstów dokumentów, które mogą być wykorzystywane chociażby w pracy w szkole z uczniami, lub studentami. Każdy z tekstów napisany jest w sposób lekki i zrozumiały dla każdej osoby zainteresowanej najnowszą historią Polski, jak też posiadającą tylko ogólną wiedzę na ten temat. Jedynym mankamentem książki jest jej wydanie. Niestety oprawa jest klejona, przez co trzeba obchodzić się z nią bardzo ostrożnie, gdyż możliwe jest jej nieumyślne uszkodzenie. Mam nadzieję, że w przyszłości zostanie ona powtórnie wydane w twardej oprawie.

W mojej ocenie książka jest olbrzymim źródłem wiedzy na temat „Żołnierzach Wyklętych”, dlatego polecam ją wszystkim pasjonatom historii, a w szczególności nauczycielom historii, dla których może być cennym materiałem dydaktycznym do pracy.

 

Alvin Schwartz, Więcej upiornych opowieści po zmroku, recenzja

 

Autor: Alvin Schwartz

Tytuł: Więcej upiornych opowieści po zmroku

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Rok wydania: 2019

Liczba stron:136

Moja ocena: 5/10

„Więcej upiornych opowieści po zmroku” autorstwa Alvina Schwartza, stanowi kontynuację zbiory „Upiorne opowieści po zmroku”. Książka została wydana w Polsce w 2019 roku. W porównaniu do poprzedniczki, przeszła bez większego echa. W zbiorze znalazło się ponownie dwadzieścia dziewięć krótkich historii, fragmentów piosenek i wierszy, liczących od jednej do czterech stron. „Więcej upiornych opowieści po zmroku” to drugi tom trzyczęściowego cyklu, który miał swoją premierę w 1981 roku. Całość utrzymana jest w konwencji opowiadań, które można snuć przy ognisku lub wieczorem, gdy zapadnie już zmrok. Autor czerpał inspiracje z folkloru, indiańskich wierzeń i legend miejskich. W poszczególnych opowiadaniach można spotkać duch, zjawy, potwory, morderców, oraz zwierzęta posiadające ludzkie cechy.

Moje oczekiwania co do tej książki od początku nie były wygórowany. Po przeczytaniu „Upiornych opowieści po zmroku”, byłem pewien iż tego rodzaju literatura nie ma szans wywołać u mnie, choćby na chwilę uczucia niepokoju, czy lęku i tak w istocie było. Mimo to lektura okazała się nadzwyczaj przyjemną, głownie ze względu na znajdujące się w niej grafiki.

Podsumowanie

„Więcej upiornych opowieści po zmroku” to zbiór krótkich opowiadań z nutką grozy, które z powodzeniem można polecić dzieciom i młodzieży szkolnej.

 

Alvin Schwartz, Upiorne opowieści po zmroku, recenzja

 

Alvin Schwartz, Upiorne opowieści po zmroku, recenzja

 Autor: Alvin Schwartz

Tytuł: Upiorne opowieści po zmroku

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Rok wydania: 2019

Liczba stron:140

Moja ocena: 4/10


„Upiorne opowieści po zmroku” to zbiór opowiadań autorstwa Alvina Schwartza, który w 2019 roku wywołał małe trzęsienie ziemi wśród fanów horroru. Związane to było z pojawieniem się w kinach jego ekranizacji, pod tym samym tytułem. W skład zbioru wchodzi dwadzieścia dziewięć krótkich historii i wierszy liczących od jednej do czterech stron. „Upiorne opowieści po zmroku” stanowią pierwszy tom trzyczęściowego cyklu, na który składają się jeszcze „Więcej upiornych opowieści po zmroku” oraz „Kolejne upiorne opowieści po zmroku”. Całość utrzymana jest w konwencji opowiadań, które można snuć przy ognisku lub wieczorem, gdy zapadnie już zmrok. Autor tworząc poszczególne historie, czerpał inspiracje z folkloru, indiańskich wierzeń i legend miejskich. W poszczególnych opowiadaniach można spotkać duch, zjawy, potwory, morderców i chodzące szkielety. Jednak największe wrażenie zrobiła na mnie mroczna okładka i grafiki znajdujące się w książce.

Sięgając po tę lekturę liczyłem na solidną dawkę grozy oraz opowieści, które mógłbym polecić znajomym. Niestety żadne ze znajdujących się w zbiorze opowiadań nie zrobiło na mnie wrażenia. Niektóre miały pewien potencjał, który w przypadku należytej rozbudowy i przemyślanej fabuły mogłyby dać fanom horroru odrobinę rozrywki, na którą zasługują. Osobiście bardzo się na niej zawiodłem. Myślę że tego rodzaju historie mogłyby podziałać jedynie na wyobraźnię małych dzieci.

Podsumowanie

„Upiorne opowieści po zmroku” to zbiór krótkich opowiadań z nutką grozy do czytania małym niesfornym dzieciom. Myślę że każdy fant tego rodzaju literatury powinien wyrobić sobie własne zdanie o tej lekturze.

Aleksandra Bednarska, Brudne sprawki wujaszka Hana, recenzja

 

Aleksandra Bednarska, Brudne sprawki wujaszka Hana, recenzja

 Autor: Aleksandra Bednarska

Tytuł: Brudne sprawki wujaszka Hana

Wydawnictwo: Planeta Czytelnika

Rok wydania: 2023

Liczba stron: 270

Moja ocena: 6/10


Czy ciemne zaułki Singapuru, pogrążone w ciemności plaże Tajwanu i indonezyjskie dżungle mogą skrywać to, czego ludzie boją się najbardziej? Czy istnieje granica, po przekroczeniu, której nie ma już powrotu między żywych…? Odpowiedzi na te pytania należy szukać w zbiorze opowiadań Aleksandry Bednarskiej „Brudne sprawki wujaszka Hana”.

Aleksandra Bednarska to polska pisarka absolwentka sinologii i studiów azjatyckich, która spędziła trzy lata w Pekinie, pół roku na Tajwanie. Obecnie mieszka w mediolańskim Chinatown. W swoim dorobku ma czternaście opublikowanych opowiadań m.in. w antologiach „Obcość”, „Gruzy”, „City 6”, „Wszystkie kręgi piekła”. „Brudne sprawki wujaszka Hana” to pierwsza solowa książka w jej dorobku.


„Brudne sprawki wujaszka Hana” to zbiór dwunastu opowiadań, liczących od kilku do kilkudziesięciu stron. Każdą z historii rozgrywa się na Dalekim Wschodzie, a elementem je łączącym jest postać tajemniczego i bardzo wpływowego wujaszka Hana. Gatunkowo jest to weird fiction z wyraźnymi elementami grozy miejskiej. W książce można znaleźć elementy zaczerpnięte z azjatyckich wierzeń i folkloru m.in. duchy, magię, opętania, zombie. Spośród wszystkich opowiadań najbardziej podobało mi się „Zapuszczam korzenie”. Jest to krótka historia nawiązująca do wcześniejszej opowiadająca („O mały włos”) o poszukiwaniu ukochanego chłopaka przez zatroskaną jego zaginięciem dziewczynę, która szuka pomocy w jego znalezieniu wśród umarłych zamieszkujących nekropolię.

Po przeczytaniu „Brudnych sprawek wujaszka Hana” miałem mieszane uczucia. Z jednej strony byłem pod wrażeniem pomysłu i wiedzy, jakie autorka włożyła w stworzenie każdej z historii. Jestem pełen podziwu dla warsztatu językowego autorki oraz tego, jak barwnie opasuje świat i bohaterów swoich historii. Bogactwo słownictwa i plastyczność opisów wręcz oszałamia. Również okładka oraz znajdujące się w środku grafiki wyglądają fantastycznie. Z drugiej jednak strony miałem pewne problemy ze zrozumieniem niektórych opowiadaniach. W wyniku czego niektóre z nich były dla mnie w pewnej mierze niezrozumiałe. Najprawdopodobniej wynika to z faktu, iż nie jestem zbytnio obeznany z kulturą i legendami Dalekiego Wschodu. Mimo to pierwsze spotkanie z twórczością Aleksandry Bednarskiej uważam za bardzo udane.

Podsumowanie

„Brudne sprawki wujaszka Hana” to zbiór dwunastu opowiadań grozy, których akcja rozgrywa się na Dalekim Wschodzie. Myślę, że jest to idealna lektura dla wszystkich osób interesujących się kulturą tej części świata. 

 

 

Les Martin, System, recenzja

Les Martin, System, recenzja

 Autor: Les Martin

Tytuł: System

Seria: "Z archiwum X" Seria Zielona (tom 11)

Wydawnictwo: Da Capo

Rok wydania: 1997

Liczba stron: 94

Moja ocena: 6/10

W obecnych czasach hasło sztuczna inteligencja wywołuje skrajne emocje. Począwszy od zachwytu związanego z ogromnymi możliwościami, jakie daje ona w takich dziedzinach, jak rozwój nowych technologii, tłumaczenie tekstów, rozrywki czy inżynierii. Z drugiej strony nie brakuje ludzi, w których wyobraźni AI kojarzy się z armią robotów eksterminujących gatunek ludzki lub zmieniających ich w niewolników. Temat ten stał się motywem przewodnim ostatniego (11) tomu cyklu „Z Archiwum X” pt. „System” autorstwa Les Martina.

Fabuła książki

W Bostonie dochodzi do zagadkowego morderstwa jednego z właścicieli firmy komputerowej Eurisko. Wszystkie poszlaki wskazują, iż odpowiedzialny za nie jest założyciel firmy i twórca systemu zabezpieczającego budynek Brad Wilczek. Sprawa jest o tyle zagadkowa, iż w biurowcu należącym do firmy, coraz częściej mają miejsce różne awarie oraz wypadki.

Ostatni tom zielonego cyklu „Z Archiwum X” pozwala czytelnikom spojrzeć na mroczną stronę sztucznej inteligencji. Książka stanowi połączenie thrillera i powieści sensacyjnej. W swojej powieści autor zabiera czytelników do skomplikowanego świata komputerów, systemów i nowinek technologicznych. Niestety bardzo mało miejsca poświęca głównym postaciom. Zarysowany zostaje motyw buntu agenta Foxa Muldera wobec działań jego przełożonych, jednak Martin nie zdecydował się na rozwinięcie tej kwestii, a szkoda. Jako plus należy wskazać zakończenie historii, pozwalające snuć czytelnikowi domysły, czy w przyszłości będzie ona kontynuowana.

Podsumowanie

„System” to jedenasty tom przygód agentów FBI Muldera i Scully. Książka rozwija problem sztucznej inteligencji i związanych z nią zagrożeń. Dlatego też polecam ją wszystkim fanom nowinek technologicznych.

Guy N. Smith, Obóz, Recenzja

Guy N. Smith, Obóz, Recenzja

 Autor: Guy N. Smith

Tytuł: Obóz

Wydawnictwo: Phantom Press

Rok wydania: 1991

Liczba stron: 193

Moja ocena: 4/10

Tematy nielegalnych eksperymentów medycznych i doświadczeń na ludziach, stanowiły wątek przewodni wielu książek i filmów. Zwykle to głodne zysku korporacje i wielkie firmy farmaceutyczne, nie licząc się z kosztami i odpowiedzialnością za ludzkie życie, poddają ludzi badaniom, na które ci nie wyrażali zgody lub zwodzeni obietnicami pokaźnego wynagrodzenia, zgodzili się na nie. Co by było, gdyby w rolę antagonisty wcielił się rząd, który postanowił, by poprzez środki farmaceutyczne, kontrolować zachowania obywateli? Pomysł ten stał się motywem przewodnim książki Guya Normana Smitha pt. „Obóz”.

Guy N. Smith to jeden z najsłynniejszych pisarzy horrorów na świecie. Nie ma chyba w Polsce miłośnika literatury grozy, który nie zetknął się z twórczością brytyjskiego mistrza horroru klasy B. W jego dorobku znajdują się klasyczne powieści: „Kajmany”, „Wyspa”, „Martwy dzwon” oraz seria „Sabat” i „Kraby”.

Fabuła książki

Akcja "Obozu" rozgrywa się w letnim ośrodku wczasowym w Anglii. Tam, na niczego niespodziewających się wczasowiczach, przeprowadzane są testy medyczne, mające na celu zbadanie w jakim stopniu nowy preparat C-551 wpływa na ludzką psychikę. Szybko staje się jasne, że u osób którym podano środek, występują halucynacje i zaniki pamięci. Niektórzy zapominają kim są i nie rozpoznają najbliższych, inni dostrzegają w swoim otoczeniu niezwykłe zjawiska, przed którymi starają się bronić.

„Obóz” został błędnie zaklasyfikowany jako horror. W rzeczywistości jest to thriller medyczny.  Początek historii był bardzo dobry, lecz niestety w kolejnych rozdziałach akcja znacznie zwolniła, a bohaterowie stali się płascy i nudni. Kiedy dotarłem do ostatniej strony, byłem trochę zdezorientowany. Zakończenie bardzo mnie zawiodło. Miałem wrażenie, jakby autor nie przyłożył się do niego i napisał cokolwiek, byleby tylko zakończyć całą historię.

Czytając „Obóz” Guya N. Smitha liczyłem na krwawą brutalną opowieść pełną morderców, kanibali i innych szaleństw. Niestety, pomimo bardzo sugestywnej okładki, dostałem słaby thriller, którego lektura nie była zbyt przyjemna. Warto też dodać, że czcionka jest bardzo mała, co utrudniało  czytanie.

Podsumowanie

„Obóz” autorstwa Guya N. Smitha to pierwszy thriller autora jaki miałem okazję czytać. Mimo dużego potencjału książka mnie rozczarowała. Tak czy inaczej, ocenę tę pozostawię czytelnikom, zwłaszcza fanom twórczości brytyjskiego mistrza horroru.


Les Martin, Plaga, recenzja

 

Les Martin, Plaga, recenzja

Autor: Les Martin
Tytuł: Plaga
Seria: "Z archiwum X" Seria Zielona (tom 10)
Wydawnictwo: Da Capo
Rok wydania: 1997
Liczba stron: 94
Moja ocena: 4/10


Entomofobia, znana również jako insektofobia, to szczególny rodzaj strachu przed jednym z rodzajów owadów. U wielu ludzi widok pająka krzyżaka, pszczoły, czy innego maleńkiego mieszkańca przydomowego ogródka, wywołuje paniczny strach, objawiający się krzykiem, paraliżem, a w szczególnych przypadkach omdleniem. Wśród mieszkańców królestwa owadów, chyba najbardziej negatywną opinią cieszą się karaluchy, które kojarzą się z brudem, chorobami, które przenoszą i bolesnymi ugryzieniami. Te właśnie stworzenia zostały głównymi bohaterami powieści Les Martina pt. „Plaga”, która stanowi dziesiąty tom serii „Z Archiwum X”.

Fabuła książki

Małe miasteczko w stanie Massachusetts zostaje opanowane przez inwazję karaluchów. Na skutek ukąszeń, śmierć ponosi kilka osób. Sprawa jest na tyle zagadkowa, iż zadania jej rozwikłania podejmują się agenci FBI Fox Mulder i Dana Scully. Wraz z powiększającą się listą ofiar, w całym mieście wybucha panika i zamieszki, co dodatkowo przyczynia się do pogorszenia sytuacji.

„Plaga” to dziesiąty tom serii „Z Archiwum X”, gatunkowo określiłbym ją jako thriller z elementami grozy i science fiction. Początek historii jest bardzo intrygujący i pozwala przypuszczać, iż cała opowieść będzie się skupiać wokół plagi karaluchów, atakujących ludzi i przenoszących śmiertelną chorobę. Niestety bardzo szybko wprowadzone zostają motywy science fiction, to jest rzekome kosmiczne pochodzenie owadów, które zostały wysłane na Ziemię, aby przeprowadzić zwiad przed właściwą inwazją. Muszę przyznać, że równie durnego pomysłu, nie widziałem jeszcze w żadnej książce. Nie zachwycają również dialogi między Mulderem a Scully, w których trakcie on stara się ją przekonać, iż w miasteczku, w którym się znajduje, dzieją się przerażające rzeczy, a ona uporczywie tłumaczy mu, że każde z opisywanych przez niego zdarzeń można wytłumaczyć z medycznego punku widzenia. Gdy jednak Scully postanawia w końcu pomóc partnerowi rozwikłać sprawę, ten robi wszystko, aby ją do tego zniechęcić. W książce pojawia się również motyw domniemanego romansu Muldera z piękną panią doktor Bambi. Niestety po raz kolejny motyw ten nie został rozwinięty. Swoistą wisienką na torcie jest zakończenie, w którym to autor nie postarał się, aby wyjaśnić wszystkie wątki, lecz postanowił je skrócić do minimum, iż miałem wrażenie, że w mojej książce brakuje kilku stron.

Podsumowanie

Powieść „Plaga” autorstwa Les Martina to lekka lektura, w sam raz na jedno popołudnie. Idealna historia dla każdego, kto boi się owadów i lubi się bać.

Les Martin, Dowód rzeczowy, recenzja

Les Martin, Dowód rzeczowy, recenzja


 Autor: Les Martin

Tytuł: Dowód rzeczowy

Seria: "Z archiwum X" Seria Zielona (tom 9)

Wydawnictwo: Da Capo

Rok wydania: 1997

Liczba stron: 94

Moja ocena: 5/10

Poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „czy jesteśmy sami we wszechświecie?” od wieków, rozpala wyobraźnię milionów ludzi na całym świecie. Odnalezienie odpowiedzi na nie, stało się również motywem przewodnim dziewiątego tomu serii „Z archiwum X” pt. „Dowód rzeczowy” autorstwa Les Martina.

Fabuła książki

Świat, dla agenta specjalnego FBI Foxa Muldera, stanął w miejscu, gdy otrzymał informację, iż nad Irakiem zestrzelony został najprawdopodobniej obcy statek kosmiczny. W tym samym czasie, na niebie w stanie Tenisie, wielu świadków widziało dziwne wyładowania elektryczne i intensywne światła. Kulminacją tych niezwykłych zjawisk było tajemnicze spotkanie kierowcy ciężarówki z niezwykłą istotą nie z tego świata. Agenci Mulder i Scully podejmują się zbadania tej niezwykłej sprawy, która może dostarczyć wiarygodny dowód na istnienie istot pozaziemskich.

„Dowód rzeczowy” to powieści, która mimo znakomitego pomysłu na fabułę, została napisana w sposób przeciętny. Historia tu ukazana mogłaby stanowić idealne zakończenie całej serii „Z archiwum X”. Niestety od samego początku odnosiłem wrażenie, iż autorowi zabrakło pomysłu, a może się śpieszył, aby należycie poprowadzić tę historię i przedstawić ją czytelnikom. Książka prezentuje się dość przeciętnie, zarówno pod względem fabuły, jak i dialogów, choć tym, co wzbudziło u mnie salwę śmiechu była postać agenta „Głębokie Gardło”. Chyba nie można wymyślić głupszego kryptonimu dla postaci, która zgodnie z fabułą, posiada gigantyczną wiedzę na temat obcych i tajnych układów na najwyższych szczeblach rządowych. Mam tylko nadzieję, że ów kryptonim, wynika ze zbyt dosłownego tłumaczenia tekstu z języka angielskiego na polski…

Podsumowanie

„Dowód rzeczowy” autorstwa Les Martina to dziewiąty tom przygód agentów FBI Foxa Muldera i Dany Scully, którzy po raz kolejny, starają się znaleźć odpowiedzi na pytanie „czy jesteśmy sami we wszechświecie”. Książę polecam wszystkim fanom tego rodzaju powieści.

Artur Urbanowicz, Inkub, recenzja

Artur Urbanowicz, Inkub, recenzja

Autor: Artur Urbanowicz

Tytuł: Inkub

Wydawnictwo: Vesper

Rok wydania: 2019

Liczba stron: 728

Moja ocena: 10/10

Czarownica to jedna z najbardziej rozpoznawalnych postaci związanych z wierzeniami słowiańskimi. W średniowieczu była uosobieniem zła, postrzegano ją jako kobietę, która zaprzedała duszę diabłu w zamian za możliwość rzucania zaklęć, przepowiadania przyszłości i korzystania z diabelskiej opieki. Dziś czarownice stały się elementem popkultury, co najlepiej widać podczas Halloween. Warto jednak zastanowić się, czy czary i czarty to tylko fantazja i przesąd, czy  może jednak gdzieś wokół nas nie kryje się wiedźma z haczykowatym nosem?

Artur Urbanowicz to jeden z najsłynniejszych i najczęściej nagradzanych polskich pisarzy grozy. Napisał pięć książek („Gałęziste”, „Grzesznik”, „Inkub”, „Paradoks” i „Deman”), które podbiły serca polskich fanów horroru. W swoich pracach stara się nie tylko dostarczać czytelnikom rozrywki, ale także opowiadać o pięknie i wyjątkowości ojczystych Suwałk.

Fabuła książki

Zgodnie ze słownikiem języka polskiego Inkub to jeden z demonów występujących w rozmaitych legendach, religiach i mitologiach. Przybrawszy wygląd przystojnego mężczyzny, mami i zniewala kobiety podczas snu. Jak nietrudno się domyślić, istota ta opanowuje umysł swojej ofiary i kieruje jej działaniami wedle własnej woli.

Książka „Inkub” autorstwa Artura Urbanowicza to ponad siedmiuset stronicowa powieść składająca się z dwóch mrożących krew w żyłach, przenikających się ze sobą historii. Główna opowieść rozgrywa się w 2016 roku, a jej bohaterem jest policjant Vytautas. Druga natomiast, opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce, w tym samym miejscu na początku lat 70 tych.

Jodoziory to niewielka wieś na terenie powiatu suwalskiego, składająca się z zaledwie kilku gospodarstw. Na początku lat 70. XX wieku tamtejsi mieszkańcy wiedli stabilne i idylliczne życie, oparte na zmieniających się porach roku i związanej z nimi pracy w rolnictwie. Wszystko się jednak zmienia, gdy do wsi wprowadza się stara, samotna kobieta Teresa Oś. Wkrótce w wiosce nie udaje się zebrać plonów, mieszkańcy zapadają na tajemniczą chorobę i powoli popadają w szaleństwo. Czy to możliwe, że mała wieś na Suwalszczyźnie mogła się stać siedliskiem zła?

Dwóch policjantów Vitek i Czester, w związku z udziałem w awanturze, zostaje wysłanych do Jodoziory, aby pomóc w ewakuacji jej mieszkańców, w związku z zagrożeniem promieniotwórczym. Na miejscu w opuszczonym domu, odkrywają dwa zmumifikowane ciała, które ulegają zniszczeniu na skutek zawalenia się chaty. Jeszcze tego samego dnia jeden z policjantów, badający sprawę rzekomo nawiedzonego domu w Jodoziorach, z nieznanych przyczyn popełnia samobójstwo.

„Inkub” to powieść łącząca w sobie elementy grozy (w tym wypadku folk horror) i kryminału. Mimo iż książka liczy ponad 700 stron, napisana jest w sposób barwny, a pojawiające się w niej opisy są bardzo plastyczne, co ułatwia czytelnikowi wyobrażenie sobie świata, o którym właśnie czyta. „Inkuba” zapamiętam przede wszystkim dzięki jego barwnym, zabawnym i tragicznym bohaterom, jak: Vitek, Mateusz Przekop, Sylwia Jonio, Stanisław i Alicja Karwowscy, Krystyna Bondzio, Cezary Sadowski, Jarosław Żynda i oczywiście Pani Teresa Oś. „Inkub” to powieść mroczna, miejscami klaustrofobiczna. Czytając kolejne rozdziały powieści, miałem wrażenie, jak by to było moje pierwsze spotkanie z literaturą grozy. Czułem, iż ów nastrój niepokoju i świadomości bliskiej obecności zła, towarzyszy mi krok w krok.

Czytając różnego rodzaju opinie na temat książki, można odnieść wrażenie, że czytelnicy w większości krytykują jej zakończenie. W mojej ocenie finał historii nie odstaje od reszty powieści. Uważam wręcz, że jest logiczny i pozwala snuć przypuszczenia, że być może kiedyś autor zdecyduje się napisać kolejną książkę kontynuującą wątki znane z „Inkuba”.

Podsumowanie

Inkub” autorstwa Artura Urbanowicza to mroczna, wciągająca opowieść o odwiecznej walce dobra ze złem oraz walce człowieka ze swoimi słabościami i przeciwnościami losu. Polecam wszystkim fanom horrorów i innych gatunków literackich.


Louise Simonson, Batman: Rycerz z Gotham City, recenzja

Louise Simonson, Batman: Rycerz z Gotham City, recenzja


Autor: Louise Simonson

Tytuł: Batman: Rycerz z Gotham City

Wydawnictwo: Siedmioróg

Rok wydania: 2008

Liczba stron: 268

Moja ocena: 5/10

Batman to mroczna ubierająca się na czarno postać, która od wielu lat towarzyszy nam na srebrnym i małym ekranie. Wręcz niemożliwe jest określenie w ilu filmach, książkach i komiksach fani mogli śledzić przygody zamaskowanego obrońcy Gotham City. Po raz pierwszy spotkałem go w przedszkolu, gdy wraz z innymi dziećmi po obiedzie oglądaliśmy bajki na wideo. Od tamtych beztroskich lat świat poszedł naprzód, jednak postać mrocznego rycerza wciąż mnie fascynuje, a jego wygląd wzbudza pewien niepokój. Przed kilkunastoma laty udało mi się kupić jedną z książek poświęconych jego przygodom. Gdy czytałem ją po raz pierwszym, zrobiła na mnie duże wrażenie, głównie ze względu na ogrom akcji i przeciwników, z którymi potykał się rycerz z Gotham. Wiedziony ciekawością, postanowiłem jeszcze raz zagłębić się w lekturę i przekonać, czy za drugim razem da mi tyle samo frajdy, co kiedyś.

Fabuła książki

Akcja powieści „Batman rycerz z Gotham City” rozgrywa się pomiędzy wydarzeniami znanymi z filmów „Batman. Początek” i „Mroczny Rycerz”. Mieszkańcy Gotham od miesięcy żyją w strachu. Na ulicach dwa największe gangi walczą o strefy wpływów, nocami dochodzi do dziesiątek przestępstw, których sprawcami są uciekinierzy z zakładu dla obłąkanych Arkham, na domiar złego po mieście grasuje potwór polujący na bezdomnych. Jedynym sojusznikiem Policji w nierównej walce o miasto jest samozwańczy bohater nazywany Batmanem. Sytuacja w mieście pogarsza się jeszcze bardziej, gdy podczas bardzo ważnego przyjęcia charytatywnego dochodzi do morderstwa  znanej pisarki i działaczki społecznej.

„Batman rycerz z Gotham City” to przykład powieści sensacyjnej, która całymi garściami czerpie z bogatego uniwersum DC. W książce pojawia się kilku super złoczyńców jak, chociażby Scarecrow, Deadshot czy Killer Croc. Akcja rozwija się bardzo szybko, niemal w każdym rozdziale mamy strzelaniny, pościgi lub pojedynki, z których jak zwykle zwycięsko wychodzi Batman. Prowadzenie w ten sposób historii sprawia, iż szybko staje się ona banalna i – co gorsza – przewidywalna. Czytając kolejne rozdziały, miałem wrażenie, że Louise Simonson starała się przekonać do swojej twórczości, jak największą rzeszę fanów mrocznego rycerza. W tym celu stworzyła kilka wątków, których finałem jest pojedynek głównego bohatera z super złoczyńcą. Taka forma budowania historii nie przekonuje mnie. Autorka bardzo mało miejsca poświęciła ukazaniu osobowości i historii Bruce’a Weyna, ograniczając się do krótkiej historii jego pobytu w Indiach i szkolenia, jakie tam odbył. Również próba wprowadzenia do książki elementów humorystycznych, w mojej ocenie okazała się klapą. Płytkie dowcipy, niewyszukane żarty to nie jest to, czym Bruce Wayne zdobywał popularność w wyższych sferach.

Podsumowanie

„Batman rycerz z Gotham City” to przyzwoita powieść sensacyjna, która na pewno zainteresuje młodszych fanów przygód mrocznego rycerza. W mojej ocenie potencjał, jaki miała ta historia, nie został w pełni wykorzystany.

Andrzej Pilipiuk, Konan Destylator, recenzja

 

Andrzej Pilipiuk, Konan Destylator, recenzja

Autor: Andrzej Pilipiuk

Tytuł: Konan Destylator

Seria: "Oblicza Wędrowycza” (tom 8)

Wydawnictwo: Fabryka słów

Rok wydania: 2016

Liczba stron: 404

Moja ocena: 6/10

 

Jednym z najbardziej znanych i lubianych bohaterów polskiej fantastyki jest Jakub Wędrowycz. Ten podstarzały egzorcysta amator, kłusownik i bimbrownik od ponad dekady bawi i rozwesela czytelników. Dotychczas w ramach cyklu „Oblicza Wędrowycza”, ukazało się dziesięć tomów jego przygód. „Konan Destylator” to ósma książka opowiadająca o jego niezwykłych wyczynach, podróżach w czasie i walce z rozmaitymi stworami i Bardakami.

W książce można znaleźć szesnaście krótkich opowiadań. Osobiście najbardziej podobało mi się „Zamiana”, w którym to Semen Korczaszko zamienił się ciałami z wnukiem Jakuba Piotrusiem, aby zdać za niego egzamin z języka rosyjskiego. Historia ta urzekła mnie plastycznymi obrazami i przaśnym humorem, którym przesycone były myśli i spostrzeżenia starego kozaka na temat współczesnych licealistów. Również zakończenie było bardzo zabawne i oryginalne. Na dość dobrym poziomie przedstawiały się opowiadania „Stalkerzy”, poświęcone wyprawie Jakuba i Semena do Czarnobyla oraz „Źródło”, przedstawiające historię młodość Korczaszki. Pozostałe oceniam jako przyzwoite ani dobre, ani złe. Niestety zabrakło mi w nich tego, co najbardziej ceniłem w tego rodzaju literaturze tj. zaskakujących zwrotów akcji, dialogów wartych zapamiętania i ogromnej dawki rubasznego chichotu.

Dotychczas miałem okazję przeczytać niemal wszystkie książki poświęcone przygodom egzorcysty amatora z Wojsławic. Wiele z tych historii pamiętam do dziś i czasami wracam do nich w formie audio. Niestety mam wrażenie, że potencjał, związany z postacią Jakuba Wędrowycza, powoli się wyczerpuje. W mojej ocenie „Konan Destylator” to najsłabsza pozycja książkowa w całym cyklu „Oblicza Wędrowycza. Mimo to polecam wszystkim fanom twórczości Andrzeja Pilipiuka, sięgniecie po tę książkę i wyrobienie sobie własnego zdania na jej temat.

Eston Royce, Wysokie napięcie, recenzja

 

Eston Royce, Wysokie napięcie, recenzja


Autor: Eston Royce

Tytuł: Wysokie napięcie

Seria: "Z archiwum X" Seria Zielona (tom 8)

Wydawnictwo: Da Capo

Rok wydania: 1997

Liczba stron: 95

Moja ocena: 7/10

Wyładowanie atmosferyczne od zawsze towarzyszyły i fascynowały ludzi. Dziś tak jak i przed wiekami, boimy się ich straszliwej mocy i staramy się wszelkimi sposobami przed nim chronić. Co by się jednak stało, gdyby ludzie na skutek rażenia przez piorun, nabywali niezwykłe umiejętności, czyniące z nich kogoś na podobieństwo super bohaterów lub super złoczyńców... Jedną z możliwych odpowiedzi na to pytanie przedstawił Easton Royce w powieści „Wysokie napięcie”.

Fabuła książki

Connerville to jedna z mniejszych, zapomnianych przez świat miejscowości na peryferiach stanu Oklahoma. Czas płynie tu bardzo wolno, a jedyna zauważalna zmienną są dorastające dzieci sąsiadów. Ten sielankowy nastrój znika, gdy w ciągu kilku miesięcy na skutek uderzenia błyskawicy, ginie kilka osób. Sprawa jest o tyle zagadkowa, iż do wypadków dochodzi w czasie bezchmurnych nocy, a ofiarami są absolwenci lokalnej szkoły. Autor w swojej książce przedstawił czytelnikom historię nastoletniego Darina Oswalda. Darin to samotny i zagubiony nastolatek, któremu przyszło radzić sobie w świecie, nie mając wsparcia, ani ze strony przyjaciół, ani najbliższej rodziny. Jego smutne życie zmienia się, gdy na skutek uderzenia pioruna chłopak nabywa umiejętność kontrolowania energii i urządzeń elektrycznych. Wielka moc to też wielka odpowiedzialność, do której Oswald nie został przygotowany.

„Wysokie napięcie” to pierwsza powieść z cyklu „Z Archiwum X” napisana przez Eastona Royca. Książka tak jak i poprzednie tytuły z tej serii, napisana jest w sposób lekki i dynamiczny. Jednak tym, co ją wyróżnia na tle pozostałych jest poświęcenie, znacznej jej części na ukazanie historii i problemów, z jakimi borykał się główny bohater. Dzięki temu opowieść nabrała nieco głębi, a przedstawione w niej wydarzenia miały ciąg przyczynowo-skutkowy. Zakończenie również zasługuje na uznanie, gdyż pozostawia w czytelniku pewien niepokój związany z tym, czy historia ta będzie miała swoją kontynuację.

Podsumowanie

W mojej ocenie „Wysokie napięcie”  to krótka, aczkolwiek treściwa powieść, która wprowadziła pewien powiew świeżości do całego uniwersum „Z Archiwum X”.


 

Lesław Chowaniec, Brama, recenzja

Lesław Chowaniec, Brama, recenzja

Autor: Lesław Chowaniec

Tytuł: Brama

Cykl: Cesarz Umysłów, tom II

Wydawnictwo: Self-publishing

Rok wydania: 2023

Ilość stron: 438

Moja ocena 9/10

Rzadko zdarza się, aby historia podzielona na kilka części od początku do końca trzymała jednakowo wysoki poziom. Zazwyczaj po pierwszym bardzo dobrym tomie, kolejne są już wydawane pospiesznie a przez to znacznie słabsze. Stworzenie powieści, która z każdą kolejną odsłoną będzie utrzymywała jednakowo odpowiedni poziom to nie lada wyczyn. Jednak prawdziwą sztuką jest umiejętne wprowadzenie nowych elementów, które pozwolą czytelnikowi na nowo odkryć jego ulubioną powieść. Przykładem takiego dzieła jest najnowsza powieść Lesława Chowańca pt. „Brama”.
Lesław Chowaniec to nauczyciel matematyki z Białki Tatrzańskiej (woj. Małopolskie). Jego debiutancka powieść fantasy „Baszta” miała premierę w 2022 roku. W 2023 roku ukazały się jego dwie kolejne powieści „Brama’ i „Burza” stanowiące drugi i trzeci tom trylogii „Cesarz Umysłów”.

Fabuła książki

Świat Vundagory pogrąża się w wojnie. Po zdobyciu i zburzeniu baszty, przez sługi Uroola i zdradzie Skonera, powrót władcy Thanazzaru wydaje się coraz bliższy. W tej sytuacji dochodzi do zacieśnienia sojuszu, między ludźmi, elfami i smoczarami. Magowie z Plugiusem na czele, postanawiają zaangażować się w pełni w wojnę z wrogiem ludzkości. Machina wojenna zostaje wprawiona w ruch, a każda ze stron przygotowuje się do ostatecznej batalii, która ma zdecydować o przyszłości kontynentu.


Przyznam, iż do lektury „Bramy” podchodziłem z pewną ostrożnością. Pierwsza część bardzo mi się podobała, choć klimatycznie skierowana była w stronę nastoletnich czytelników. Brakowało mi w niej większej ilości brutalnych scen i mocniejszych dialogów. Druga część zachowała swoją młodzieżową formę, jednak autor poświęcił w niej znacznie więcej miejsca na ukazanie bitew, których jest tu kilka, a ich opisy potrafią ciągnąć się na kilkadziesiąt stron. Ukazane zostały w sposób plastyczny, przez co z zapartym tchem śledziłem walkę smoka Negotramoniaxa i wielkiego skorpiona Garbany, które przypominało swym rozmachem walkę Godzili z King Kongiem. To co wyróżnia tę książę na tle innych tego rodzaju powieści to ogromna ilość magii, czarodziejów, magicznych golemów i stworów, którymi przesiąknięta jest cała Vundragora. Równie dobrze przedstawia się kwestia opisów przyrody, które nie tylko nie zanudzają, a wręcz pozwalają czytelnikowi zagłębić się w ten bogaty świat. Pod względem technicznym i stylistycznym książka napisana jest w sposób poprawny, akcja rozwija się bardzo szybko, mamy kilka zwrotów wydarzeń z udziałem naszych ulubionych bohaterów. Na uznanie zasługuje klimatyczna, mroczna okładka oraz piękne grafiki, które idealnie oddają powieści. Jedynym elementem, który moim zdaniem wymaga poprawy, jest konieczność wprowadzenia do historii nowych postaci, które dodałyby opowieści pewien powiew świeżości.

Podsumowanie

Brama” to druga powieść fantasy w dorobku Lesława Chowańca. Jest znakomitą pozycją dla młodszych czytelników, którzy fascynują się fantastyką. Osobiście polecam ją wszystkim fanom tego gatunku.

Lesław Chowanie, Baszta, recenzja

Les Martin, Strach, recenzja

 

Les Martin, Strach, recenzja

Autor: Les Martin

Tytuł: Strach

Seria: "Z archiwum X" Seria Zielona (tom 7)

Wydawnictwo: Da Capo

Rok wydania: 1997

Liczba stron: 94

Moja ocena: 5/10

Strach to jedno z tych uczuć, jakie towarzyszą człowiekowi od urodzenia, aż do ostatecznego końca. Ma on ogromny wpływ na psychikę, potrafi zmotywować do działania lub całkowicie sparaliżować. Czy można go kontrolować, wpływać poprzez niego na zachowanie ludzi? Temat ten jest głównym wątkiem kolejnej powieści „Z Archiwum X” pt. „Strach” autorstwa Les Martina.

Fabuła książki

Franklin to niewielka miejscowość w stanie Pensylwania. Jej sielankowa, senna atmosfera zostaje zburzona, gdy dochodzi w niej do serii brutalnych zabójstw. Ich sprawcami okazują się spokojni, ustatkowani, wzorowi mieszkańcy miasteczka, którzy z niewyjaśnionych przyczyn, popadają w szał, w wyniku którego mordują przypadkowe osoby. Wyjaśnienia tej zagadki podejmują się agenci FBI Fox Mulder i Dana Scully.

„Strach” to powieść łącząca w sobie elementy thrillera i kryminału. Jest to historia szczególna w całym uniwersum „Z Archiwum X”, gdyż główny watek powieści – w przeciwieństwie do wcześniejszych odsłon tej serii – nie jest związany ze zjawiskami paranormalnymi. Książka napisana jest w sposób lekki, dialogi między bohaterami są poprawne.  Niestety pod względem fabularnym, opowieść pozostawia wiele do życzenia. Rozwiniecie głównego wątku, okazało się być naciągane i nielogiczne, przez co nie byłem w stanie do końca zrozumieć tej historii. Mimo że akcja rozwijała się bardzo szybko, brak w niej było zaskakujących zwrotów wydarzeń, czy też zapadających w pamięć bohaterów.

Podsumowanie

„Strach” to siódmy tom przygód znanej pary agentów FBI Muldera i Scully. Powieść łączy w sobie elementy charakterystyczne dla kryminału i thrillera. Polecam wszystkim fanom serialu „Z archiwum X”.

Les Martin, Bestia, recenzja

 

Les Martin, Bestia, recenzja

 Autor: Ellen Steiber

Tytuł: Bestia

Seria: "Z archiwum X" Seria Zielona (tom 6)

Wydawnictwo: Da Capo

Rok wydania: 1997

Liczba stron: 95

Moja ocena: 5/10

Bestia, potwór, monstrum to hasła, które potrafią wzbudzić ciarki na plecach.  Gdy pojawiają się w tytule książki, wskazują, że mamy do czynienia z literaturą grozy. „Bestia” - tak też zatytułowany jest szósty tom przygód najbardziej znanego duetu agentów FBI Foxa Muldera i Dany Scully. Choć powieść liczy niespełna sto stron swoją fabułą i nawiązuje do motywów znanych z powieści Brama Stokera i Grahama Mastertona.

Fabuła książki

Rezerwaty Indian w Stanach Zjednoczonych, od lat cieszą się dużą autonomią i specjalnymi prawami. Co często prowadzi do konfliktów z lokalnymi farmerami. Browning w stanie Montana od dawna nękane jest przez straszliwą bestię, która przychodzi w nocy i morduje zwierzęta należące do rodziny Parkerów. Pewnej nocy dochodzi do konfrontacji między farmerami a stworem, w której trakcie oddane zostają strzały, na których skutek ginie… młody Indianin. Sprawa jest na tyle zagadkowa, iż zbadania jej podejmują się agenci FBI Mulder i Scully. Na miejscu szybko przekonują się, iż lokalna społeczność nie zamierza dzielić się swoimi tajemnicami z przedstawicieli rządu federalnego.

„Bestia” to już szósty tom serii „Z archiwum X”. Pod względem stylu książka napisana jest w sposób lekki i tradycyjnie czyta się ją bardzo szybko. Niestety jest schematyczna i wyjątkowo przewidywalna. Praktycznie po przeczytaniu trzech pierwszych rozdziałów, można przewidzieć dalszych rozwój wydarzeń i zakończenie. Niestety w mojej ocenie znacząco wpływa to na odbiór serii, która staje się bardzo schematyczna i nie potrafi niczym zaskoczyć. „Bestia” to teoretycznie thriller z elementami grozy, w którym pojawiają się elementy indiańskich wierzeń. Niestety nie można traktować tej historii jako horroru. Fragmenty opisujące straszliwe ataki bestii są bardzo krótkie i pozbawione wszelkiej brutalności.

Podsumowanie

„Bestia” to krótka powieść łącząca w sobie elementy thrillera, horroru okraszonych szczyptą indiańskiego folkloru. Tradycyjnie polecam wszystkim fanom serii „Z Archiwum X”.