Jacek Burlay, Mutacje, czyli ewolucja, recenzja

 

Jack Burlay, Mutacje, czyli ewolucja, recenzja

Autor: Jacek Burlay
Tytuł: Mutacje, czyli ewolucja
Wydawnictwo: Rozpisani.pl
Rok Wydania: 2017
liczba stron: 162
Ocena: 9/10 

Cześć. Tego pięknego styczniowego dnia postanowiłem podzielić się z Wami moimi przemyśleniami i opinią na temat książki Jacka Burlaya „Mutacje, czyli ewolucja”. Jest to zbiór jedenastu opowiadań z nutką science-fiction i szeroko rozumianej edukacji ekologicznej.

Fabuła książki

Akcja książki rozgrywa się w bliższej, jak i odległej przyszłości. Głównymi bohaterami historii są zwierzęta, które w wyniku ewolucji lub prototypowej technologii opanowały umiejętność porozumiewania się z ludźmi. Każdy z niecodziennych bohaterów łączy w sobie – w większym lub mniejszym stopniu - cechy ludzkie i zwierzęce. Mamy tu takie indywidua jak: kruk złodziej, przedsiębiorcze pszczoły, samolubne lwy oraz niedźwiedź pijak. W przypadku tego ostatniego opowiadanie pt. „Wywiad z brunetem” rozbawiło mnie niemal do łez.

Jacek Burlay w swych krótkich opowiadaniach w nietuzinkowy i dowcipny sposób zwraca uwagę czytelnikom na relacje między ludźmi a zwierzętami oraz zagrożenia, jakie niesie dla środowiska bezmyślna eksploatacja Ziemi. Każdy z jego bohaterów, podobnie jak w bajkach greckiego bajkopisarza Ezopa, posiada określony zestaw cech, które wpływają na jego zachowanie i podejmowane decyzje. Dzięki lekkiemu stylowi oraz umiejętnemu wprowadzaniu do opowiadań elementów humorystycznych każda z historii jest unikatowa i zawiera morał. Autor w swym dziele wykreował oryginalny i silnie działający na wyobraźnię obraz, przypominający dziecięce fantazje na temat otaczającego nas świata. Sam niczym przewodnik, krok po kroku prowadzi czytelnika po jego korytarzach i kolejnych komnatach.

Podsumowanie

Zbiór opowiadań „Mutacje, czyli ewolucja” to idealny wybór zarówno dla młodszych, jak i starszych czytelników. Osobiście poleciłbym go rodzicom, którzy czytają swoim pociechom do snu, lub chcą zaszczepić czytelniczego bakcyla. Na zakończenie chciałbym podziękować autorowi za egzemplarz recenzencki książki wraz z autografem i dedykacją.

 


Tomasz Siwiec, Morderczy Kret, recenzja


Autor: Tomasz Siwiec
Tytuł: Morderczy Kret
Wydawnictwo: Horror Masakra
Rok Wydania: 2021
liczba stron: 52
Ocena: 8/10 

Koniec stycznia zbliża się nieubłaganie. Dlatego też dziś podzielę się z Wami moją opinią na temat książki Tomasza Siwca „Morderczy Kret”. To już moje piąte spotkanie z twórczością mistrza animal horroru z Suchej Beskidzkiej. Tomasz Siwiec to mistrz horroru przesyconego czarnym humorem, pełnego odniesień do naszej współczesnej rzeczywistości, horroru przerysowanego i niepoprawnego, dodatkowo okraszonego seksem. Dzięki długoletniemu doświadczeniu, ma wyrobiony unikalny styl pisarski i w każdej swojej powieści, czy opowiadaniu potrafi mnie mile zaskoczyć.

Fabuła książki

Tym razem Tomasz Siwiec obsadził w roli morderczego, krwawego, wygłodniałego i zwyrodniałego zwierzęcia naszego krajowego polnego kreta. Ów czarny stwór z czerwonym noskiem znajduje szczególną uciechę w niszczeniu ogródka Marka Korosińskiego. Oszalały z nienawiści miłośnik warzyw postanawia wymierzyć zwierzęciu sprawiedliwość za zniszczone uprawy. Przygotowuje zdradziecką miksturę złożoną z pestycydów, substancji owadobójczych i wszelakich trucizn licząc, że szkodnik zginie w męczarniach. Mikstura zawodzi i dodatkowo powoduje mutację czarnego gryzonia, który urasta do rozmiarów niedźwiedzia polarnego łaknącego ludzkiego mięsa… Tomasz Siwiec po raz kolejny postanawia wywołać krwawą jatkę w swojej małej ojczyźnie. Nie oszczędza nikogo, ani dorosłych, ani dzieci.  

Powieść „Morderczy kret” to lektura szybka, pełna akcji oraz tradycyjnie odniesień do naszej bieżącej rzeczywistości. Autor w swojej powieści już nie po raz pierwszy przestrzega ludzkość przed konsekwencjami niszczenia środowiska i igrania ze zwierzętami. Niestety, w porównaniu do chociażby „Morderczych Kaczek”, w tej noweli zabrakło mi solidnej dawki czarnego humoru, który pełnił rolę swoistej wisienki na torcie.

Podsumowanie

Jest to dobra lektura dla fanów gatunku animal attack oraz ekstremy. Czytało mi się ją bardzo dobrze, dlatego też z czystym sumieniem polecam ją wszystkim fanom horroru.  

 

Florian Konrad, Wypadowy - twór anormalny, recenzja

Florian Konrad, Wypadowy - twór anormalny, recenzja

Autor: Florian Konrad

Tytuł: Wypadowy - twór anormalny

Wydawnictwo: Wydawnictwo HM...

Ilość stron: 229

Rok wydania: 2021

Moja ocena: 7/10

Rok 2021 dobiega końca, w związku z tym chciałem wykorzystać pozostały czas i napisać do końca grudnia cztery zaległe recenzje książek. Szanse na to są niewielkie, jednak na pewno nie poddam się bez walki. Dziś zdecydowałem się podzielić z Wami moimi wrażeniami po przeczytaniu książki Floriana Konrada „Wypadowy – twór anormalny”. Powieść ta ukazała się na początku grudnia 2021 roku nakładem Wydawnictwa HM i liczy 229 stron. 

Fabuła książki

Powieść Floriana Konrada skupia się wokół postaci Krzyśka. Młodego żonatego mężczyzny, który w wyniku nie do końca jasnych okoliczności zostaje przeniesiony – a  w zasadzie jego świadomość – do równoległego świata. Świat ten na pozór podobny do naszego, otworzy przed nim możliwość przeżycia licznych przygód i nawiązania niecodziennych znajomości, wśród których znajdzie się grupa podstarzałych nagich lewaków sympatyzujących z  SLD. Chcąc powrócić do domu, przyjdzie mu stoczyć walkę z niewidzialnym przeciwnikiem, przyczajonym w nim samym oraz zdemaskować spisek, obejmujący swym zasięgiem co najmniej dwa równoległe światy.

„Wypadowy – twór anormalny” to powieść z gatunku weird i bizarro fiction, w której można odnaleźć elementy zaczerpnięte z literatury grozy oraz science-fiction. Autor, szafując słowem, postanowił poddać ostrej krytyce oraz wyśmiać nasze narodowe przywary, takie jak: życie ponad stan, skłonność do kiczowatego ubioru i wystroju wnętrz, skłonność do wywoływania kłótni sąsiedzkich, pijaństw, pruderii itp. Dzieło Floriana Konrada przesycone jest humorem zbliżonym do tego serwowanego nam przez grupę Monty Pythona, czy obecnego w książce Douglasa Adamsa „Autostopem przez galaktykę”. Muszę jednak przyznać, iż ten rodzaj dowcipu nie należy do najbardziej przeze mnie cenionych. Myślę, że dla wielu czytelników dzieło to może okazać się trudne w odbiorze. Przyznam, iż sam kilkakrotnie miałem problem z pokonaniem kolejnych rozdziałów, głównie ze względu na liczne neologizmy oraz grubiański, czy wręcz wulgarny język, w jakim została napisana książka. Samo zaś zakończenie, ze względu na swoją otwartość, pozwala czytelnikom na różnoraką interpretację całości dzieła.

Na zakończenie chciałbym wyróżnić Paulinę Dubiel za stworzenie jednej z najładniejszych okładek książkowych, jakie widziałem w mijającym 2021 roku. Kompozycja różu, fioletu i błękitu przykuwa oczy i sprawia, że książka w piękny sposób wyróżnia się na półce.

Podsumowanie

„Wypadowy – twór anormalny” to zdecydowanie najdziwniejsza książka, jaką miałem dotychczas okazję przeczytać. Polecam ją jednak wszystkim czytelnikom, którzy lubią absurdalne i wieloznaczne historie oraz wszystkim tym, którzy uważają, że nic w świecie literackim już ich nie zaskoczy. Chciałbym również podziękować Wydawnictwu HM za egzemplarz recenzencki książki.