Kurt Vonnegut, Rzeźnia numer pięć, recenzja

 

Autor: Kurt Vonnegut
Tytuł: Rzeźnia numer pięć
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok Wydania: 2018
liczba stron: 240
Ocena: 8/10 

Wspomnienia amerykańskiego pisarza z okresu II wojny światowej stały się podstawą do stworzenia jednej z najbardziej znanych na świecie powieści pacyfistycznej. „Rzeźnia numer pięć” do dziś wywołuje emocje wśród czytelników i prowokuje do zadawania trudnych pytań: co tak bardzo pociąga ludzi w prowadzeniu wojen, dlaczego prędzej czy później zmuszane do brania w nich udziału są dzieci i jak to się przekłada na życie przyszłych pokoleń?.

Kurt Vonnegut przez lata planował napisać historię opartą o jego wspomnienia z czasów, gdy znajdował się w niemieckiej niewoli i był świadkiem zniszczenia przez brytyjskie lotnictwo Drezna. Stała się ona jego pierwszą książką, dzięki której udało mu się rozliczyć z piekłem, jakiego doświadczył w czasie II wojny światowej. W rzeczywistości, aby podjąć się tego zadania potrzebował doświadczenia, dlatego wcześniej opublikował cztery powieści, oraz znacznie więcej czasu, chcąc przelać swoje wspomnienia na papier. W powieści odgrywa on rolę narratora.

Fabuła Książki

Głównym bohaterem powieści jest Wiliam „Billy” Pilgrim, syn fryzjera, który jako młody chłopak zostaje wcielony do armii Stanów Zjednoczonych i wysłany w 1944 roku na front zachodni, by walczyć z nazistami. Jednak bardzo szybko zostaje pojmany i trafia do niemieckiej niewoli, gdzie spędza czas, aż do zakończenia wojny. Billy jest postacią niezwykle zagadkową, prawdopodobnie na skutek doświadczeń, jakie go spotkały w czasie wojny. W efekcie tych wydarzeń doznał najprawdopodobniej zespołu stresu pourazowego i wmówił sobie, iż jest w stanie podróżować w czasie i kontaktować się z pozaziemskimi cywilizacjami. Jego zachowanie i stoickie podejście do życia sprawiają, że przez większość książki miałem wrażenie, że czytam alternatywną wersję historii Forresta Gumpa.

Najbardziej w pamięci zapadł mi fragment opisujący rzeczywistość w niemieckim obozie dla jeńców wojennych wziętych do niewoli na froncie zachodnim:

Znajdował się teraz w baraku obok żelaznego pieca kuchennego płonącego jaskrawą czerwienią. Stało na nim kilkanaście czajników […]Stały tam też długie stoły zastawione do bankietu. Przy każdym miejscu znajdował się talerz z puszki po mleku w proszku. Mniejsza puszka to był filiżanka. Wyższa i węższa puszka zastępowała szklankę […]. Przy każdym nakryciu leżały maszynka do golenia, ręcznik, paczka żyletek, tabliczka czekolady, dwa cygara, mydło, dziesięć papierosów, pudełko zapałek, ołówek i świeca. Jedynie świece i mydło były produkcji niemieckiej. Łączyło je jakieś upiorne opalizujące podobieństwo. Brytyjczycy nie mogli tego wiedzieć, ale świece i mydło były produkowane z tłuszczu wytopionego z Żydów, Cyganów, pederastów, komunistów i innych wrogów Rzeszy. (ss.110-11)

„Rzeźnia numer pięć” to wymagająca książka, która słusznie zasługuje na miano klasyki literatury antywojennej. Jest to przejmująca, miejscami chwytająca za serce biograficzna historia człowieka, którego złamała wojna. Uważni czytelnicy znajdą w niej dużo faktów historycznych, symboliki oraz pytań z pogranicza filozofii i metafizyki. Mimo że książkę czytało mi się bardzo szybko i z dużą przyjemnością, zabrakło mi w niej zakończenia, które zdołałoby mnie wbić w przysłowiowy fotel.

Podsumowanie

Książka Kurta Vonneguta „Rzeźnia numer pięć” to książka głęboka, zmuszająca czytelnika do zatrzymania się i zastanowienia nad otaczającym go światem i historią. Polecam ją wszystkim czytelnikom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz