Dziś zdecydowałem się
poświęcić mój czas i przygotować recenzję książki D. Adamsa
Autostopem przez galaktykę. Po raz pierwszy została ona
wydana w Stanach Zjednoczonych w 1979 roku, ja zaś korzystałem z
egzemplarza z 2016 roku wydanego przez Wydawnictwo Zysk i S-ka.
Przyznam, że książka w pierwszej chwili urzekła mnie swoim
wyglądem, zaś po przeczytania opisu zamieszczonego z tyłu
uwierzyłem, iż zabierze mnie ona w zupełnie nową inną od
wszystkich podróż w kosmos. Rzeczywistość okazała się odbiegać
od oczekiwań...
W powieści Autostopem
przez galaktykę poznajemy historię Ziemianina Artura Denta i
kosmity mieszkającego od kilkunastu lat na Ziemi Forda Perfecta.
Obaj przyjaźnią się i chętnie przesiadują w lokalnym barze
popijając mocniejsze trunki i zajadając słone orzeszki. Pewnego
dnia nad naszą planetą pojawiają się obce statki. Kosmici
informują, iż zgodnie z odgórnie wydaną decyzją przez bliżej
niesprecyzowaną kosmiczną instytucję administracyjną, Ziemia
została przeznaczona do zniszczenia, a w jej miejscu ma przebiegać
super szybka autostrada kosmiczna. Nasi bohaterowie postanawiają
czym prędzej opuścić planetę.
Tyle w kwestii fabuły.
Jak wspomniałem wyżej opis zawarty na okładce książki zapowiadał
szaleńczą, pełną angielskiego humoru wycieczkę po rozmaitych
planetach, księżycach i układach słonecznych. Początkowo
sądziłem, iż opowieść zostanie poprowadzona w podobnym stylu jak
Mały książę, to
jest na każdej z odwiedzanych planet poznamy jej mieszkańców,
którzy będą uosabiać jakieś cechy ówczesnego społeczeństwa,
jego wady i kompleksy, tak iż będzie to świetna okazja pośmiać
się z nas samych. Nic bardziej mylnego.
Książka miała być
przesycona humorem porównywalnym ze skeczami autorstwa Monty
Python'a. Lubie tę serię szczególnie fragment poświęcony
szkoleniu wojskowemu (link pod recenzją), jednak poziom żartów i
gier słownych jakie zaserwowano na kartach powieści był żenujący
i głupi. Być może wynika to z faktu, iż książka przeznaczona
była do innej grupy odbiorców. Co do fabuły prowadzona jest ona
chaotycznie i mało przejrzyście, bardzo łatwo zagubić się w jej
przebiegu, czego nie ułatwiają na siłę tworzone potyczki słowne
między bohaterami. Również zakończenie wydaje się nieprzemyślane
i skonstruowane jak gdyby na siłę, tak aby „koniecznie”
zaznaczyć dziejową wyjątkowość staruszki Ziemi.
Warto tu również
zaznaczyć, iż książka Autostopem przez galaktykę jest
pierwszym tomem serii o tym samym tytule. Ponadto w 2005 roku na
ekranach kin pojawiła się jej ekranizacja (link niżej) w reżyserii
Garth'a Jennings'a, w której główną rolę zagrał Martin Freeman
– myślę, że znany każdemu z roli Bilbo Baggins'a. Na Filmwebie
produkcja oceniana jest na 6.7, czyli całkiem przyzwoicie.
Linki
do filmów: https://www.youtube.com/watch?v=-SWay44pg2k,
https://www.filmweb.pl/Autostopem.Przez.Galaktyke
Źródło
zdjęcia: kolekcja prywatna autora bloga
nie czuję się przekonana... mam wrażenie, że książka nie spełni moich oczekiwań. Odpuszczę.
OdpowiedzUsuńCóż, dziś ruszam na zakupy do składnicy książek, może przywiozę jakieś perełki
Usuń