Tytuł: Droga Królów
Cykl: Archiwum Burzowego Światła (tom 1)
Wydawnictwo: MAG
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 960
„Droga Królów” Brandona Sandersona to otwarcie jednego
z najambitniejszych współczesnych cykli fantasy – Archiwum Burzowego Światła.
Już od pierwszych rozdziałów autor przenosi czytelnika na Roshar, kontynent
smagany burzami tak potężnymi, że kształtują zarówno geografię, jak i historię
jego mieszkańców. W tle wyniszczającej wojny, narastających napięć politycznych
oraz niepokojących wizji splatają się losy kilkorga bohaterów, którzy – choć
początkowo od siebie bardzo odlegli – powoli okazują się częścią większego,
nadciągającego przełomu.
Jednym z najmocniejszych elementów powieści pozostaje
system magiczny. Sanderson po raz kolejny udowadnia, że potrafi tworzyć magię
zarazem widowiskową i logiczną. Wszechobecne spreny – duchowe manifestacje
emocji, zjawisk i idei – stają się fundamentem całej technologii Rosharu. Na
bazie sprenów powstają fabriale i duszniki: urządzenia umożliwiające
manipulowanie materią, tworzenie zasobów, komunikację na odległość, a nawet zabijanie.
Na szczególną uwagę zasługują również Zbroje i Ostrza Odprysku zasilane kamieniami
pełnymi burzowego światła. Każda scena walki, w której pojawia się magia
wiązań, zachwyca rozmachem i precyzją, pokazując, że Sanderson potrafi
przełożyć zasady świata wprost na niezwykle dynamiczne, zapadające w pamięć
starcia. A jak to u tego autora bywa – za wszystkim skrywa się większa
tajemnica.
Ogromną siłą powieści są bohaterowie: Kaladin z jego
ciężarem odpowiedzialności, Dalinar próbujący zrozumieć znaczenie swoich wizji,
czy Shallan, która maskuje skomplikowaną przeszłość inteligencją i
błyskotliwością. Nawet postaci poboczne, takie jak Adolin, Jasnah czy Szeth,
wnoszą do historii coś ciekawego i wartościowego.
Moja droga przez „Drogę Królów” nie była jednak
prosta. Po pierwszych 300 stronach
odłożyłem książkę na niemal rok. Dopiero w tym roku zdecydowałem, że
czas wrócić do Rosharu i przeczytać powieść do końca. Jedną z realnych wad tego
tomu jest jego fizyczna forma: niemal tysiąc stron zamkniętych w dużym, ciężkim
woluminie sprawia, że nie jest to książka, którą można wygodnie zabrać w podróż
czy do pracy. To lektura skazana na czytanie w domu.
Mimo tego logistycznego minusa „Droga Królów” okazuje
się dziełem absolutnie wartym czasu i cierpliwości. Monumentalne,
wielowarstwowe, świetnie przemyślane – otwarcie cyklu, które nie tylko
imponuje, lecz wręcz wciąga bez reszty. Z czystym sumieniem polecam każdemu,
kto szuka fantasy z rozmachem, strukturą i prawdziwą literacką wizją.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz