Brandon Sanderson, Droga Królów, recenzja

 

Brandon Sanderson, Droga Królów, recenzja

Autor: Brandon Sanderson

Tytuł: Droga Królów

Cykl: Archiwum Burzowego Światła (tom 1)

Wydawnictwo: MAG

Rok wydania: 2014

Liczba stron: 960

Moja ocena 10/10


„Droga Królów” Brandona Sandersona to otwarcie jednego z najambitniejszych współczesnych cykli fantasy – Archiwum Burzowego Światła. Już od pierwszych rozdziałów autor przenosi czytelnika na Roshar, kontynent smagany burzami tak potężnymi, że kształtują zarówno geografię, jak i historię jego mieszkańców. W tle wyniszczającej wojny, narastających napięć politycznych oraz niepokojących wizji splatają się losy kilkorga bohaterów, którzy – choć początkowo od siebie bardzo odlegli – powoli okazują się częścią większego, nadciągającego przełomu.

Jednym z najmocniejszych elementów powieści pozostaje system magiczny. Sanderson po raz kolejny udowadnia, że potrafi tworzyć magię zarazem widowiskową i logiczną. Wszechobecne spreny – duchowe manifestacje emocji, zjawisk i idei – stają się fundamentem całej technologii Rosharu. Na bazie sprenów powstają fabriale i duszniki: urządzenia umożliwiające manipulowanie materią, tworzenie zasobów, komunikację na odległość, a nawet zabijanie. Na szczególną uwagę zasługują również Zbroje i Ostrza Odprysku zasilane kamieniami pełnymi burzowego światła. Każda scena walki, w której pojawia się magia wiązań, zachwyca rozmachem i precyzją, pokazując, że Sanderson potrafi przełożyć zasady świata wprost na niezwykle dynamiczne, zapadające w pamięć starcia. A jak to u tego autora bywa – za wszystkim skrywa się większa tajemnica.

Ogromną siłą powieści są bohaterowie: Kaladin z jego ciężarem odpowiedzialności, Dalinar próbujący zrozumieć znaczenie swoich wizji, czy Shallan, która maskuje skomplikowaną przeszłość inteligencją i błyskotliwością. Nawet postaci poboczne, takie jak Adolin, Jasnah czy Szeth, wnoszą do historii coś ciekawego i wartościowego.

Moja droga przez „Drogę Królów” nie była jednak prosta. Po pierwszych 300 stronach  odłożyłem książkę na niemal rok. Dopiero w tym roku zdecydowałem, że czas wrócić do Rosharu i przeczytać powieść do końca. Jedną z realnych wad tego tomu jest jego fizyczna forma: niemal tysiąc stron zamkniętych w dużym, ciężkim woluminie sprawia, że nie jest to książka, którą można wygodnie zabrać w podróż czy do pracy. To lektura skazana na czytanie w domu.

Mimo tego logistycznego minusa „Droga Królów” okazuje się dziełem absolutnie wartym czasu i cierpliwości. Monumentalne, wielowarstwowe, świetnie przemyślane – otwarcie cyklu, które nie tylko imponuje, lecz wręcz wciąga bez reszty. Z czystym sumieniem polecam każdemu, kto szuka fantasy z rozmachem, strukturą i prawdziwą literacką wizją.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz