Sam Sykes, Dziesięć Żelaznych Strzał, Recenzja

 

Autor: Sam Sykes
Tytuł: Dziesięć Żelaznych Strzał
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Ilość stron:720
Rok Wydania: 2021
Ocena 9/10

Ostatnimi czasy, często zdarza mi się sięgać po książki, które swoją objętością przekraczają 600 stron. Lektury te pozwalają mi na kilka dni, a czasem tygodni wniknąć w niezwykły świat wyobraźni ich autorów. W związku z tym postanowiłem podzielić się opinią na temat książki „Dziesięć Żelaznych Strzał” autorstwa Sam’a Sykes’a. Jest to drugi tom cyklu „Śmierć Imperiów”. Rok temu miałem przyjemność czytać pierwszą część owej serii pt. „Siedem Czarnych Mieczy”. Dlatego też bardzo się ucieszyłem, gdy okazało się, że na naszym rynku za sprawą Domu Wydawniczego Rebis pojawiła się kolejna powieść tego młodego amerykańskiego autora.


Sam Sykes, Siedem Czarnych Mieczy, Recenzja


Fabuła książki

Książka Sam’a Sykes’a rozpoczyna się od telegraficznego skrótu wydarzeń z poprzedniej powieści. Dzięki niemu czytelnicy mogą przypomnieć sobie, w jakim momencie rozstali się z bohaterką powieści Sal Kakofonią. Mistrzyni miecza i jej magiczna broń, przemierzają Bliznę, szukając byłych zdradzieckich magów, których obsesyjnie pragnie zabić. W przeszłości odebrali oni Sal możliwość panowania nad magią i pozostawili ją na pewną śmierć. Owładnięta pragnieniem zemsty Sal, zawiera układ z jednym z najpotężniejszych freemakerów na świecie - Dwoma Samotnymi Starymi Mężczyznami. W zamian za wykonanie dla niego niezwykle niebezpiecznej misji, polegającej na wykradnięciu sprzed nosa żołnierzy Rewolucji magicznego artefaktu, ma on dać jej informacje, gdzie znajdują się jej byli kompani.

Drugi tom cyklu „Śmierć Imperiów” zachwycił mnie pod wieloma względami. W porównaniu do pierwszej części ta wyjątkowo barwna historia została znacznie bardziej dopracowana. Wprowadzono wielu nowych bohaterów, którzy posiadają własną niezależną osobowość i odgrywają bardzo istotną rolę w głównym wątku fabularnym. Książka pełna jest pojedynków, eksplozji, trupów i lejącego się strumieniami alkoholu. Akcja mknie bardzo szybko, głównie ze względu na fakt, iż Sal nie potrafi kontrolować swych emocji i ciętego języka, przez co wielokrotnie popada w straszne tarapaty. Na wyróżnienie zasługuje także zakończenie tej części, pozwalające interpretować poszczególne wydarzenia opisane w książce na kilka sposobów.

Sam Sykes nie poskąpił swym czytelnikom przeróżnych barwnych porównań, które bardzo umilają całą lekturę. Mój ulubiony cytat brzmi:

Zima w dolinie była jak krewni, którzy wiedzą, że wszyscy ich nienawidzą: zjawiała się zbyt szybko, żeby ktokolwiek się sprzeciwił, mościła się, zanim ktokolwiek to zauważył, a potem zaczynała się byczyć i skłaniała wszystkich, żeby uwijali się wokół niej przez kilka miesięcy (s.610).

Jedynym poważnym minusem książki są ogromne ilości wulgaryzmów, którymi Sal Kakofonia chętnie dzieli się z czytelnikiem, a które na dłuższą metę potrafią przyprawić o zawrót głowy.

Na zakończenie chciałbym podziękować Domu Wydawniczemu Rebis za udostępnienie mi egzemplarza recenzenckiego książki.


Podsumowanie


Dziesięć Żelaznych Strzała” autorstwa Sam’a Sykes’a to niezwykle wciągająca powieść fantasy z elementami grozy i westernu. Myślę, że książka spodoba się wielu fanom literatury fantastycznej, ale uważam, że nie jest to lektura dla każdego. Jeśli jednak szukacie oryginalnej książki, powinniście koniecznie samemu sięgnąć po  „Dziesięć Żelaznych Strzał”.

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz