Autor: Stephen King
Tytuł: TO
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 1102
Moja ocena: 9/10
„TO” Stephena Kinga to książka, którą trudno porównać z
czymkolwiek innym. To nie tylko horror, ale też opowieść o przyjaźni,
dojrzewaniu i o tym, jak dzieciństwo potrafi na zawsze odcisnąć się w naszej
pamięci. Klub Frajerów – Bill, Beverly, Ben, Richie, Eddie, Mike i Stan – to
bohaterowie pełnokrwiści, barwni i tak wyraziści, że niemal od razu stają się
bliscy czytelnikowi.
Dla mnie najciekawszymi postaciami byli Beverly, Richie i
Ben. Każde z nich miało w sobie coś wyjątkowego – Beverly siłę i mądrość,
Richie humor i lekkość, a Ben wrażliwość, która potrafiła przerodzić się w
odwagę. Obok nich nie mogę nie wspomnieć Henry’ego Bowersa – szalonego
dzieciaka, którego własny ojciec pchnął w stronę nienawiści i przemocy.
Muszę się przyznać, że pierwszy raz sięgnąłem po tę książkę
dwa lata temu. Po 170 stronach odłożyłem ją, bo wstęp – w którym King
szczegółowo przedstawia bohaterów – wydał mi się potwornie nużący i
zdecydowanie za długi. Moim zdaniem spokojnie mógłby być skrócony o połowę.
Dopiero później, gdy historia przenosi się do 1958 roku, opowieść naprawdę się
rozkręca. I wtedy King pokazuje pełnię swoich możliwości.
Autor bawi się narracją – raz prowadzi nas do roku 1958,
innym razem do 1985, pozwalając nam obserwować tę samą grupę jako dzieci i
dorosłych. Ten zabieg działa świetnie, nadając historii głębi i sprawiając, że
powrót do Derry ma w sobie coś magicznego, ale też bolesnego. To, co przeżyli
jako dzieci, nie daje im spokoju nawet po latach.
„TO” to powieść monumentalna – ponad tysiąc stron, pełnych
dygresji i opowieści o historii miasta. Dla jednych będzie to fascynujące, dla
innych nużące. Ale warto przez to przebrnąć, bo King nagradza czytelnika
niesamowitym klimatem, świetnie oddanym duchem lat pięćdziesiątych i
zakończeniem, które naprawdę robi wrażenie.
To nie jest książka łatwa, ani szybka. To raczej literacka
podróż – w głąb dzieciństwa, w głąb strachu, w głąb ciemnych zakamarków
ludzkiej pamięci. Jeśli dacie się porwać tej opowieści, Klub Frajerów zostanie
z Wami na długo. A Pennywise… cóż, gwarantuję, że jeszcze nieraz przypomni Wam
się w najmniej oczekiwanym momencie.
Polecam, choć ostrzegam – to nie tylko horror. To powieść o
życiu, dorastaniu i przyjaźni, której nie da się zapomnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz