Philip K. Dick, Świat Jonesa, recenzja

Philip K. Dick, Świat Jonesa, recenzja

Autor: Philip K. Dick

Tytuł: Świat Jonesa

Wydawnictwo: Rebis

Rok wydania: 2013

Liczba stron: 260

Moja ocena: 7/10

Moje kolejne spotkanie z twórczością Philipa K. Dicka okazało się zaskakująco udane – choć nie bez zastrzeżeń. Po lekturze Ubika i Człowieka z wysokiego zamku, które nie zrobiły na mnie większego wrażenia, do Świata Jonesa podchodziłem z ostrożnością. Tym razem jednak historia wciągnęła mnie bardziej i, co ważne, zostawiła kilka myśli, które wciąż do mnie wracają.

Dick kreśli tu dystopijną (czyli to co lubię najbardziej) wizję Stanów Zjednoczonych w latach 90. XX wieku. To kraj po wojnie nuklearnej, gdzie władzę sprawuje totalitarne państwo oparte na wojsku i wszechobecnych służbach bezpieczeństwa. Opornych wysyła się do obozów pracy, a społeczeństwo trzyma w ryzach nowa ideologia – relatywizm. W skrócie: możesz mówić wszystko, o ile jesteś w stanie to udowodnić.

Wizja Dicka jest mroczna, ale i pomysłowa. Ludzie, zniszczeni psychicznie przez wojnę, żyją w apatii. Niektórzy zostali zmutowani przez promieniowanie, co otwiera przestrzeń dla wątków związanych z odmiennością i wykluczeniem. Na tym tle pojawia się tytułowy Jones, człowiek posiadający niezwykły dar: potrafi bezbłędnie przewidzieć przyszłość do roku naprzód. Jego historia wciąga, choć w wielu miejscach miałem wrażenie, że autor wzorował postać na Adolfie Hitlerze – widać to w sposobie, w jaki Jones zyskuje wyznawców i manipuluje nimi.

Pod względem stylu Świat Jonesa czyta się dobrze – język jest klarowny, a tempo odpowiednio szybkie. Nie jest to może najbardziej złożona czy dopracowana książka Dicka, ale sprawdza się jako przykład wczesnej dystopii z ciekawymi pytaniami filozoficznymi w tle. Zakończenie przewidywalne, choć akceptowalne – nie psuje całości, ale nie zaskakuje tak, jak można by tego oczekiwać.

Na osobne słowa zasługują ilustracje Wojciecha Siudmaka, które świetnie dopełniają tekst.

Świat Jonesa to książka, którą warto przeczytać, choć nie należy spodziewać się arcydzieła. Dla mnie to najlepsze spotkanie z Dickiem do tej pory – wciąż jednak bardziej interesująca jako wizja i refleksja, niż jako w pełni satysfakcjonująca fabuła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz