Tytuł: Mordercze Kury
Wydawnictwo: Horror Masakra
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 58
Moja ocena: 10/10
W małej oddalonej od głównej drogi wsi dochodzi do serii
brutalnych morderstw. Szybko okazuje się, że za te makabryczne zbrodnie nie
odpowiadają ludzie, lecz… krwiożercze zmutowane kury, które postanowiły
zamienić się miejscami z ludźmi i same zjeść amatorów drobiu.
„Krwiożercze kury” to kolejna minipowieść Tomasza Siwca,
stworzona w ramach „Morderczej serii”. Po „Morderczych kaczkach” i „Morderczym
krecie” miałem okazję poznać kolejną niezwykłą wizję końca świata, tym razem w
wykonaniu mieszkańców przydomowego kurnika. Uważam, że Tomasz Siwiec to
absolutny mistrz łączenia powieści grozy z czarnym humorem. Przy jego książkach
można zarówno zgrzytać zębami z przerażenia, jak i chichotać w najlepsze. Autor
po raz kolejny udowadnia, że w świecie horroru nie ma dla niego tematów tabu.
Absurdalna fabuła, krwawe, sugestywne opisy, umiejętne budowanie napięcia, a
przede wszystkim czarny humor sprawiają, że od tej książki nie sposób się
oderwać. Na uznanie zasługuje również piękna, klimatyczna okładka autorstwa Joanny Widowskiej.
Jedynym minusem książki jest drobny druk, w jakim została
wydana. Mimo to uważam, że warto po nią sięgnąć, a biorąc pod uwagę jej
objętość, jest to idealna lektura na chwilę relaksu przed niedzielnym
rosołkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz