Tomasz Siwiec, Mordercze Kury, recenzja

Tomasz Siwiec, Mordercze Kury, recenzja

Autor: Tomasz Siwiec

Tytuł: Mordercze Kury

Wydawnictwo: Horror Masakra

Rok wydania: 2021

Liczba stron: 58

Moja ocena: 10/10

W małej oddalonej od głównej drogi wsi dochodzi do serii brutalnych morderstw. Szybko okazuje się, że za te makabryczne zbrodnie nie odpowiadają ludzie, lecz… krwiożercze zmutowane kury, które postanowiły zamienić się miejscami z ludźmi i same zjeść amatorów drobiu.

„Krwiożercze kury” to kolejna minipowieść Tomasza Siwca, stworzona w ramach „Morderczej serii”. Po „Morderczych kaczkach” i „Morderczym krecie” miałem okazję poznać kolejną niezwykłą wizję końca świata, tym razem w wykonaniu mieszkańców przydomowego kurnika. Uważam, że Tomasz Siwiec to absolutny mistrz łączenia powieści grozy z czarnym humorem. Przy jego książkach można zarówno zgrzytać zębami z przerażenia, jak i chichotać w najlepsze. Autor po raz kolejny udowadnia, że w świecie horroru nie ma dla niego tematów tabu. Absurdalna fabuła, krwawe, sugestywne opisy, umiejętne budowanie napięcia, a przede wszystkim czarny humor sprawiają, że od tej książki nie sposób się oderwać. Na uznanie zasługuje również piękna, klimatyczna okładka autorstwa Joanny Widowskiej.

Jedynym minusem książki jest drobny druk, w jakim została wydana. Mimo to uważam, że warto po nią sięgnąć, a biorąc pod uwagę jej objętość, jest to idealna lektura na chwilę relaksu przed niedzielnym rosołkiem.


Juan Vazquez Garcia, Kriegsmarine. Marynarka wojenna III Rzeszy, recenzja

Juan Vazquez Garcia, Kriegsmarine. Marynarka wojenna III Rzeszy, recenzja

 

Autor: Juan Vazquez Garcia

Tytuł: Kriegsmarine. Marynarka wojenna III Rzeszy

Wydawnictwo: Bellona

Rok wydania: 2015

Liczba stron: 144

Moja ocena: 4/10



Kriegsmarine. Marynarka wojenna III Rzeszy” autorstwa Juana Vazqueza Garcii to pięknie wydana książka poświęcona niemieckiej marynarce wojennej w okresie II wojny światowej. Pod względem wizualnym prezentuje się znakomicie: twarda oprawa, bogaty materiał fotograficzny oraz kolorowe mapy sprawiają, że każdy pasjonat historii II wojny światowej powinien mieć tę pozycję na swojej półce.

Jednak gdy zacząłem zagłębiać się w lekturę, mój entuzjazm stopniowo malał. Liczyłem, że autor omówi w sposób całościowy Kriegsmarine, a nie tylko skupi się na dwóch najbardziej znanych okrętach wchodzących w jej skład pancernikach „Bismark” i „Tirpitz”.

Juan Vazquez Garcia w swojej książce przedstawia udział Kriegsmarine w walkach na Morzu Północnym w sposób bardzo subiektywny, niewiele uwagi poświęcając wydarzeniom na Morzu Bałtyckim, Śródziemnym, Białym, Karskim, a także na Oceanie Atlantyckim, Spokojnym czy Indyjskim. Książka praktycznie nie ma zakończenia, ponieważ ostatni rozdział poświęcony jest zatopieniu pancernika „Tirpitz” przez Aliantów pod koniec 1944 roku, podczas gdy okręty Kriegsmarine były wykorzystywane przez Niemców aż do końca II wojny światowej, a niektóre z nich zostały zezłomowane dopiero w 1946 roku. Kolejnym słabszym elementem książki jest jednostronne przedstawienie działań Kriegsmarine; czytelnik, który nie zna historii II wojny światowej, mógłby odnieść wrażenie, że na morzach i oceanach pływały niemal wyłącznie okręty Royal Navy i Kriegsmarine, jakby floty Japonii, Włoch, Związku Sowieckiego, Francji, USA czy innych państw nigdy nie istniały. Autor skupił się wyłącznie na okrętach nawodnych, praktycznie pomijając kwestie niemieckich okrętów podwodnych, czyli U-Botów.

Kriegsmarine. Marynarka wojenna III Rzeszy” to pozycja warta uwagi, przede wszystkim ze względu na bogaty materiał graficzny (zdjęcia, mapy), który się w niej znalazł. Może stanowić doskonały wstęp do dalszych poszukiwań związanych z historią II wojny światowej.

Janusz Stankiewicz, Gorath. Droga Gniewu, tom 3, recenzja

Janusz Stankiewicz, Gorath. Droga gniewu, tom 3, recenzja

Autor: Janusz Stankiewicz

Tytuł: Gorath. Droga gniewu

Cykl: Gorath tom 3

Wydawnictwo: Sinister Project

Ilość stron: 312

Rok wydania: 2024

Moja ocena 9/10

Gorath. Droga gniewu” autorstwa Janusza Stankiewicza to trzeci tom cyklu „Gorath”.

Główny bohater, po przegranym pojedynku z Niketem, staje się więźniem Baronesy, która planuje oddać go swojemu katanowi, Bovis-Torowi. Plany te zostają jednak pokrzyżowane w wyniku ataku ludzi katany Marr zostaje uwolniony. Czas spędzony w więzieniu pozwala mu po raz kolejny spojrzeć krytycznie na swoje dotychczasowe życie. Gorath odnajduje cel, któremu mógłby się poświęcić, ale aby to zrobić, musi ukorzyć się przed swoją poprzednią pracodawczynią. Nadchodzą jednak straszliwe czasy. W obliczu wojny między Imperiu a Dominum Natan banu znane dotychczas sojusze zostaną rozerwane, a cały kontynent pogrąży się w straszliwej wojnie.

W mojej ocenie na szczególną uwagę zasługuje szersze ukazanie bohaterek drugoplanowych, takich jak Katana Marr, zabójczyni Nyx, czy baronesa, które swoimi działaniami, brutalnością, przebiegłością i brakiem moralności przyćmiewają męskie postaci występujące w książce. Autor po raz kolejny udowadnia, z jaką łatwością potrafi przenosić czytelnika na pola bitew toczonych na morzach i lądzie. Czytelnik niemal czuje kurz wzbijany przez końskie kopyta, słyszy zgrzyt oręża i zapach płonących miast. Opisy pojedynków są bardzo plastyczne i znacząco różnią się od siebie, co dodatkowo podnosi wartość tej historii. Intrygi i spiski to kolejny element, który sprawia, że od tej książki po prostu trudno się oderwać. Bohaterowie wikłani są w kolejne spiski, polityczne gry i zdrady, co dodaje narracji dynamiki.

Na koniec warto również wspomnieć o pięknych grafikach, które towarzyszą tekstowi. Ilustracje te nie tylko wzbogacają lekturę, ale również budują wyjątkowy klimat, dzięki czemu czytelnik może jeszcze głębiej zanurzyć się w ten brutalny, mroczny, ale przede wszystkim bogaty świat.

„Goratch. Droga gniewu” Janusza Stankiewicza to przykład powieści fantasy na wysokim poziom. Polecam z czystym sumieniem.

Janusz Stankiewicz, Gorath. Krawędź otchłani, tom 2, recenzja

Janusz Stankiewicz, Gorath. Krawędź otchłani, recenzja

Autor: Janusz Stankiewicz

Tytuł: Gorath. Krawędź otchłani

Cykl: Gorath tom 2

Wydawnictwo: Alegoria

Ilość stron: 324

Rok wydania: 2023

Moja ocena 9/10


„Gorath. Krawędź otchłani” autorstwa Janusza Stankiewicza to pełnokrwista powieść dark fantasy, która opowiada o losach półorka wojownika, awanturnika Gorath po opuszczeniu gildii Mrocznych Cieni. Bohater decyduje się zacząć nowe życie daleko na krańcu Imperium, na Wyspach Południowych. Już po przybyciu do miasta przekonuje się, że o tym, czy śpisz na ulicy, czy w pałacu, decyduje zasobność sakiewki, władza, a przede wszystkim bezwzględność w eliminowaniu wrogów. Gorath zostaje wplątany w brutalną wojnę gangów o kontrolę nad handlem niewolnikami. Mimo ucieczki na obrzeża Imperium, jego wrogowie nie zapominają o nim.

Janusz Stankiewicz w „Gorath. Krawędź otchłani” zabiera czytelnika w mroczną, bezkompromisową historię. To brutalna opowieść, przesiąknięta krwią, w której honorowe postępowanie równoznaczne jest ze słabością. Najmocniejszym elementem książki jest jej bogata, rozbudowana, a jednocześnie spójna fabuła oraz styl i język, jakimi posługuje się autor. Opisy walk i tortur są niezwykle plastyczne, co sprawia, że trudno oderwać się od lektury. Ważnym elementem są również interesująco wykreowani bohaterowie, zarówno ci pierwszo-, jak i drugoplanowi. Sam Gorath, jako protagonista, to postać złożona; mimo ucieczki na Południe musi ponownie zmierzyć się ze swoją przeszłością, naznaczoną krwią, brutalnością i śmiercią.

Lektura drugiej części przygód Goratha była dla mnie ogromną przyjemnością. Uważam, że to jedna z najciekawszych powieści fantasy, jakie miałem okazję przeczytać w ostatnich latach. Serdecznie polecam ją wszystkim fanom tego gatunku.

Szczecinowierca, recenzja

 

Szczecinowierca, recenzja

Autor: Przemysław Budziński, Agata Cieszyńska, Michał Dłużak, Anna Gąsiorowska, Agnieszka Gładzik, Norbert Górka, Jarosław Kociuba i Paweł Jakubowski

Tytuł: Szczecinowierca

Wydawnictwo: Poza

Rok wydania: 2025

Liczba stron: 195

Moja ocena: 9/10

 

„Szczecinowierca” to książkowa perełka, która w oryginalny, mroczny ale i z odrobiną humoru przenosi czytelników do Szczecina. Zgodnie z informacjami zawartymi we wstępie, „Szczecinowierca” to projekt mający na celu przybliżenie czytelnikom historii miasta oraz przedstawienie związanych z nim legend w bardzo mroczny sposób. W tym celu znani pisarze związani z miejskim środowiskiem, tacy jak Przemysław Budziński, Agata Cieszyńska, Michał Dłużak, Anna Gąsiorowska, Agnieszka Gładzik, Norbert Górka, Jarosław Kociuba i Paweł Jakubowski, stworzyli fascynujące uniwersum, którego bohaterem jest wampir Asmodeusz (zwany także Mateuszem), pełniący rolę patrona miasta i jego mieszkańców.

Nasz bohater znacznie różni się od swojego klasycznego odpowiednika, znanego chociażby z powieści Brama Stokera „Dracula” czy z serii „Zmierzch” autorstwa Stephenie Meyer. Osobiście dostrzegam w nim pewne cechy hrabiego Drakuli, granego przez Leslie Nielsena w filmie „Dracula – wampiry bez zębów”. Co ciekawe, historia Asmodeusza rozpoczyna się w 1243 roku, czyli w momencie nadania Szczecinowi praw miejskich. Jak przystało na prawdziwego patrona, w swoim postępowaniu koncentruje się na eliminowaniu osób i potworów stanowiących zagrożenie dla spokoju mieszkańców Szczecina. Muszę przyznać, że jego przygody, a szczególnie te w których bierze też udział Brygida, były dla mnie nie tylko ciekawe, ale także bardzo zabawne. W książce, obok wampirów, można spotkać gargulce, martwce, wiedźmy, a nawet szalonego naukowca.

Jednym z największych atutów książki jest jej lekki, niemal gawędziarski styl. Niestety, dzieło ma również swoje mankamenty. Najbardziej odczuwalnym jest drobna czcionka oraz okładka, która moim zdaniem mogłaby być bardziej sugestywna i mroczna, lepiej oddając ducha tej powieści.

Mimo to lektura „Szczecinowierce” była dla mnie niezwykle przyjemna. Uważam, że jest to pozycja warta uwagi nie tylko dla fanów wampirów i horroru, ale także dla czytelników poszukujących oryginalnych historii.

Peter Watts, Rozgwiazda, tom 1, recenzja

Peter Watts, Rozgwiazda, tom 1, recenzja

Autor: Peter Watts

Tytuł: Rozgwiazda

Cykl: Trylogia Ryfterów (tom 1)

Wydawnictwo: Vesper

Rok wydania: 2023

Liczba stron: 484

Moja ocena: 2/10



„Rozgwiazda” to powieść science fiction autorstwa Petera Wattsa, której akcja rozgrywa się w mrocznych głębinach Oceanu Spokojnego. W podmorskiej stacji „Bebee”, zlokalizowanej u grzbietu morskiego Juan de Fuca, zespół pracowników, zwany ryfterami (posiadającymi unikalną umiejętność oddychania pod wodą dzięki przeszczepionym skrzelom), prowadzi badania nad pozyskiwaniem energii geotermalnej z dna oceanicznego. Ze względu na ekstremalne warunki, w stacji mogą pracować jedynie osoby z zaburzeniami psychicznymi, zmagające się z traumą, psychopaci i wykolejeńcy.

Choć pomysł na fabułę jest oryginalny i intrygujący, wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Styl, którym posługuje się Watts, jest wyjątkowo toporny. Narracja obfituje w naukowe terminy i techniczny żargon, co często sprawia, że lektura staje się nużąca. Dialogi między bohaterami są rozwlekłe i rzadko wnoszą coś istotnego do rozwoju fabuły czy historii postaci. Szczególnie rozczarowuje sposób, w jaki autor przedstawia życie codzienne na stacji, ograniczające się do spania, jedzenia i wychodzenia na powierzchnię. Sięgając po tę książkę, liczyłem na klaustrofobiczny klimat oraz poczucie lęku związane z otaczającą bohaterów głębią, a także na wpływ tego stanu na ich psychikę i zachowanie. W rzeczywistości otrzymałem przeraźliwie nudne hard science fiction, przy którym niemiłosiernie się wynudziłem.

Jedynym pozytywnym elementem, za który zapamiętam tę książkę, jest jej oprawa graficzna. Okładka jest naprawdę piękna i klimatyczna, doskonale oddająca mroczny i przytłaczający obraz życia w podmorskiej stacji, który jednak nie został w pełni oddany na kartach powieści.

Jarosław Dobrowolski, Mecha Fiction: Episod 1, recenzja

Jarosław Dobrowolski, Mecha Fiction: Episod 1, recenzja


Autor: Jarosław Dobrowolski

Tytuł: Mecha Fiction: Epizod 1

Wydawnictwo: Sinister Project

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 216

Moja ocena: 8/10


Mecha Fiction: Epizod 1” to tytuł czwartej powieści Jarosława Dobrowolskiego, którą miałem przyjemność przeczytać w ostatnich latach. Gatunkowo łączy w sobie elementy science fiction z słowiańskim klimatem.

W roku 2198 świat staje na krawędzi katastrofy humanitarnej i ekologicznej, a instytucja państwa została zniesiona. Potężne korporacje przejęły władzę nad światem i toczą między sobą walkę o pozostałe bogactwa naturalne oraz obszary nadające się do życia. Witek jest jedną z ofiar tego konfliktu. W wyniku ataku terrorystycznego traci matkę, dom oraz władzę w rękach i nogach. 

Podczas lektury odniosłem wrażenie, że autor czerpał inspirację z kultowego anime „Neon Genesis Evangelion”, komiksu „Sędzia Dredd” oraz filmu „Pacific Rim”. Mimo to unika powielania schematów znanych fanom gatunku, wprowadzając świeże spojrzenie na tę tematykę. Jednym z najmocniejszych elementów powieści jest jej główny bohater – Witek. Mimo straszliwego wypadku i utraty matki stara się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Uczy się nowych rzeczy, aby odsunąć tragiczne wspomnienia. W finałowej scenie staje przed trudnym wyborem, a decyzja, którą podejmuje, zaskakuje mnie i wydaje się nie do końca racjonalna.

Na uwagę zasługują również czarno-białe ilustracje zamieszczone w książce. Dodają one klimatu powieści i pomagają lepiej wyobrazić sobie potężne maszyny oraz sceny walki z ich udziałem. Starcia robotów z myśliwcami oraz maszynami kroczącymi stanowią, moim zdaniem, najmocniejszy element książki.

Książki Jarosława Dobrowolskiego charakteryzują się lekkością i szybkością czytania. Nie inaczej jest w przypadku „Mecha Fiction: Epizod 1”. Pomimo połączenia futurystycznych i słowiańskich klimatów, narracja pozostaje przystępna nawet dla czytelników mniej zaznajomionych z gatunkiem. Osobiście mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości autor zdecyduje się na kontynuację historii wielkich robotów.

W mojej ocenie "Mecha Fiction: Epizod 1" to pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników ogromnych mechów oraz futurystyczno-cyberpunkowych klimatów.

Lesław Chowanie, Żyj za mnie, recenzja

 

Lesław Chowanie, Żyj za mnie, recenzja

Autor: Lesław Chowanie

Tytuł: Żyj za mnie

Cykl: Nie odchodź (tom 1)

Wydawnictwo: Selfpublishing

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 258

Moja ocena: 8/10


„Żyj za mnie” to tytuł najnowszej powieści Lesława Chowańca. Bohaterkami książki są dwie maturzystki Dominika i Zuzanna, które od lat łączy prawdziwa przyjaźń. Zbliżający się koniec roku szkolnego oznacza dla dziewczyn nadchodzący egzamin maturalny, a po nim – wymarzony bal, podczas którego mają zostać wyłonieni król i królowa. Zuza, szkolna prymuska, cieszy się ogromną sympatią wśród nauczycieli. W klasie rywalizuje z Marcelą, która, podobnie jak ona, ma świetne stopnie i uznanie wśród rówieśników. W miarę zbliżania się balu, rywalizacja między dziewczynami o tytuł królowej zaostrza się, co prowadzi do tragicznych wydarzeń. „Żyj za mnie” to opowieść o trudnym dla nastolatków okresie wchodzenia w dorosłe życie. Wychodząc spod parasola ochronnego rodziców, muszą zmierzyć się z rzeczywistością, która nie zawsze jest różowa.

Lektura „Żyj za mnie” była dla mnie prawdziwą przyjemnością. Dzięki lekkiemu stylowi autora książkę czytało mi się bardzo szybko. Nie ma w niej zbędnych dłużyzn, a każdy z bohaterów wnosi istotny element do całej opowieści. Jedynymi aspektami, które moim zdaniem wymagałyby rozwinięcia, są relacje między rodziną Mayerów a innymi mieszkańcami wioski, w której ci mieszkają. Zainteresowało mnie również, dlaczego doszło do rozwodu między rodzicami chłopca oraz dlaczego prawa do opieki nad nim przyznano ojcu.

Mimo to uważam, że „Żyj za mnie” to wartościowa pozycja książkowa. Polecam ją zarówno nastolatkom, jak i starszym czytelnikom.

Lesław Chowaniec, Gość pod podłogą, recenzja

Lesław Chowaniec, Gość pod podłogą, recenzja

  

Autor: Lesław Chowaniec

Tytuł: Gość pod podłogą

Wydawnictwo: Selfpublishing

Rok wydania: 2023

Liczba stron: 188

Moja ocena: 8/10

„Gość pod podłogą” to tytuł zbioru opowiadań autorstwa Lesława Chowańca, który nie tylko wciąga swoją tematyką i oryginalnością, ale przede wszystkim zachwyca kunsztem literackim. W książce znalazło się osiem opowiadań: pięć z nich można określić jako gatunkową grozę, dwa to thrillery, a jedno to science fiction.

Lektura antologii „Gość pod podłogą” była moim czwartym spotkaniem z twórczością Lesława Chowańca. Po trylogii fantasy pt. „Cesarz umysłów” moje oczekiwania wobec kolejnej książki były bardzo wysokie.

W zbiorze znalazły się następujące opowiadania:

– „Grzechy młodości” – opowiadanie grozy, moim zdaniem inspirowane powieścią Stephena Kinga „Chudszy”.

– „Wymarzona randka” – thriller/dramat.

– „Nocna aura” – opowiadanie grozy, które ma potencjał, aby zostać rozwinięte do formy powieści.

– „Podróż w czasie” – opowiadanie science fiction.

– „Zapomnij!” – bardzo mocne opowiadanie, które ociera się o horror ekstremalny.

– „Chatka w lesie” – połączenie grozy i czarnego humoru.

– „Wykolejeni” – opowiadanie grozy, którego akcja rozgrywa się na Syberii.

– „Gość pod podłogą” – tytułowa historia, opowiadająca o parze, która kupuje dom z dzikim lokatorem.

Osobiście najbardziej przypadły mi do gustu dwa opowiadania: „Nocna aura” i „Chatka w lesie”. Każda z historii jest starannie dopracowana, a styl pisania lekki i naturalny, co sprawia, że czyta się je z dużą przyjemnością. Ponadto autor umiejętnie buduje napięcie i wprowadza czytelnika w odpowiedni klimat.

„Gość pod podłogą” to w mojej ocenie pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników opowiadań z dreszczykiem. Serdecznie polecam.


Jadwiga Czajka, Pamiętnik mieszkanki Pragi. Sierpień - Styczeń 1944 - 1945, recenzja

Jadwiga Czajka, Pamiętnik mieszkanki Pragi. Sierpień - Styczeń 1944 - 1945, recenzja


 Autor: Jadwiga Czajka

Tytuł: Pamiętnik mieszkanki Pragi. Sierpień - Styczeń 1944 - 1945

Wydawnictwo: Full - Druk

Rok wydania: 2006

Liczba stron: 118

moja ocena: 7/10

„Pamiętnik mieszkanki Pragi. 20 lipca 1944 r. – 24 stycznia 1945 r.” to zapis wspomnień Jadwigi Czajki (1923-2008). W książce opisano prywatne przeżyciach oraz problemach, z jakimi borykała się autorka i jej sąsiedzi, na przełomie 1944 i 1945 roku. Wówczas mieszkała ona na warszawskiej Pradze w kamienicy przy ulicy Wileńskiej 43. Jadwiga Czajka przez wiele lat była związana z harcerstwem, a w czasie II wojny światowej działała w szarych szeregach. Później spełniała się jako nauczycielka i wychowawczyni.

„Pamiętnik mieszkanki Pragi. 20 lipca 1944 r. – 24 stycznia 1945 r.” ma formę dziennika. Dzieło to stanowi bardzo cenne źródło informacji na temat życia codziennego mieszkańców Warszawy zarówno w okresie powstania warszawskiego, jak i po zajęciu Pragi (14 września 1944 r.) przez Armię Czerwoną. Autorka w sposób autentyczny i szczegółowy opisała realia i atmosferę tamtych dni. W przeciwieństwie do lewobrzeżnej Warszawy, gdzie od 1 sierpnia 1944 roku trwało powstanie, Praga stała się areną innego dramatu, jej mieszkańcy każdego dnia walczyliby zdobyć niezbędną żywność i wodę zdatną do picia, drżeli na myśl o grożących im wywózkom na roboty przymusowe do Niemiec. Po zajęciu prawobrzeżnej części miasta przez Armię Czerwoną żyli w ciągłym strachu o własne życie, narażeni na ostrzał ze strony niemieckiej artylerii i Luftwaffe.

Jadwiga Czajka przedstawia życie zwykłych ludzi, ich walkę o przetrwanie w obliczu braku żywności, trudności w dostępie do wody pitnej, strach przed szabrownikami i różnego rodzaju kryminalistami, a także konflikty sąsiedzkie oraz sposoby radzenia sobie ze stresem i traumą wojenną. Opisuje również pozytywne zjawiska, takie jak otwieranie szkół i kursów (sama uczęszczała na jeden z kursów pedagogicznych), powroty od lat niewidzianych krewnych i znajomych oraz solidarność mieszkańców bloku w obliczu pożarów wywoływanych przez niemieckie działa.

Pod względem językowym „Pamiętnik mieszkanki Pragi. 20 lipca 1944 r. – 24 stycznia 1945 r.” napisany jest w sposób poprawny. Uważam, że jest to lektura niezwykle wartościowa zarówno dla historyków, jak i dla wszystkich osób interesujących się historią społeczną okresu II wojny światowej.


Norman Spinrad, Żelazny sen, recenzja

Norman Spinrad, Żelazny sen, recenzja

Autor: Norman Spinrad

Tytuł: Żelazny sen

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 352

moja ocena: 5/10



„Żelazny sen” autorstwa Normana Spinrada to jedna z tych powieści, które potrafią wywołać mętlik w głowie niejednego czytelnika. Piękna klimatyczna okładka na której widać Adolfa Hitlera siedzącego na motocyklu, nad nim statki kosmiczna, a wszystko to w scenerii jakby żywcem wyjętej z terenów Francji zniszczonych w czasie I wojny światowej. Obok takiej okładki trudno przejść obojętnie.

Norman Spinrad przedstawia czytelnikom alternatywną wizję świata, w której Adolf Hitler wyemigrował do Stanów Zjednoczonych w latach 20. Tam rozpoczął karierę jako ilustrator, rysownik i pisarz. Pod konie swojego życia napisał powieść science fiction pt. „Władcy swastyki” , za która dostał prestiżową nagrodę Hugo. 

„Władcy swastyki” Adolfa Hitlera to historia młodego patrioty, Ferica Jaggara, który po latach powraca do ojczyzny Heldonu. Feric ma obsesję na punkcie czystości rasy. Marzy aby w jego ojczyźnie żyli tylko czyści genetycznie ludzie, a wszyscy którzy na skutego nuklearnego armagedonu ulegli w mniejszym lub większym stopniu mutacji, zostali eksterminowaniu lub wygnani poza granice kraju. W tym celu postanawia sięgnąć po władzę w państwie. W tym celu przejmuje władze nad partią i tworzy bojówki mające na celu zdobycie dla niego władzy w sposób legalny, czyli poprzez wybory.  Przyszłości planuje on podbój całego świata i umożliwienie „czystym genetycznie” ludziom zasiedlenie wszystkich nadających się do tego ziem.

Lektura „Władcy swastyki” delikatnie rzecz mówiąc nie należała do łatwych. Pod względem tytuł mało przystępna, czytanie poszczególnych rozdziałów było dla mnie męczące, dlatego tez całość zmęczyłem w dwa tygodnie. Pod względem fabularnym książka również nie prezentuje się lepiej. Wszystkie opisane w niej wydarzenia stanowią odzwierciedlenie kariery partyjnej i politycznej Adolfa Hitlera, z tą różnicą, że jego bohater ostatecznie realizuje swój cel. W mojej ocenie najsłabszym elementem książki są jej bohaterowie. Jaagar to przykład człowieka owładniętego mania wielkości, przekonanego o swojej dziejowej misji dla rodzaju ludzkiego. Wszystko co robię ma jeden cel, pokonanie i eksterminacja wrogów Heldonu. Podobnie przedstawiają się jego współpracownicy. Tak szalenie podobni do siebie, że nie ma sensu zapamiętywać ich imiona. Każdy z nich charakteryzuje się bezrefleksyjnością, rasistowskim fanatyzmem i ślepym oddaniem wobec wodza i swastyki.

Trudno jest mi polecić komuś tę książę. Osobiście nie sięgnąłbym po nią drugi raz. 



Dawid Przybysz, Thomas staje się wilkiem, recenzja

Dawid Przybysz, Thomas staje się wilkiem, recenzja

 

Autor: Dawid Przybysz

Tytuł: Thomas staje się wilkiem

Wydawnictwo: Self-publishing

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 240

moja ocena: 10/10

„Thomas staje się wilkiem” to wciągająca opowieść o chłopcu, który dzięki nowoczesnej technologii może przenieść się do umysłu zwierzęcia. Książka ta angażuje czytelnika od pierwszej strony, skłaniając do głębokich przemyśleń i refleksji nad otaczającym nas światem.

Dawid Przybysz serwuje czytelnikom historię szesnastoletniego Thomasa, którego życie na pierwszy rzut oka nie różni się od życia jego rówieśników. Chłopak uczęszcza do szkoły, stara się wywiązywać z domowych obowiązków i marzy o własnym komputerze, aby nie odstawać od kolegów. Bardzo dokucza mu samotność, za którą wini swojego ojca alkoholika. Wstydzi się otworzyć na innych ludzi i zaprosić kogoś do domu, obawiając się, że odkryją smutną prawdę o jego rodzinie. „Thomas staje się wilkiem” to wciągająca opowieść o chłopcu, który dzięki nowoczesnej technologii może przenieść się do umysłu zwierzęcia. Chłopak postanawia wydać wszystkie swoje oszczędności na upragniony gadżet. Pewnego dnia natrafia w Internecie na reklamę urządzenia, które pozwala przenieść świadomość użytkownika do umysłu zwierzęcia, dając mu kontrolę nad jego zachowaniem.

Sięgając po lekturę „Thomas staje się wilkiem”, nie spodziewałem się, że wywrze na mnie tak duże wrażenie. Na okładce widnieje oznaczenie 11+, a ja swoje jedenaste urodziny miałem ćwierć wieku temu. Moje zaskoczenie było tym większe, gdy już pierwszego dnia przeczytałem jedną trzecią książki. To, co przykuło moją uwagę, to umiejętne budowanie napięcia oraz stopniowe odkrywanie tajemnic związanych z życiem Thomasa i jego rodziny. Ojciec chłopaka pracuje zęby mieć na alkohol lub wręcz pracuje za butelkę, stosuje przemoc fizyczną i psychiczną. Na początku przejmowanie władzy nad umysłami domowych pupili wydaje się zabawne, jednak prawdziwa ekscytacja przychodzi z kontrolą nad dzikimi drapieżnikami, co prowadzi do tragicznych konsekwencji.

„Thomas staje się wilkiem” to książka, która łamie bariery międzypokoleniowe. Napisana jest lekkim i przyjemnym stylem, a także atrakcyjnie wydana (brzegi kartek są barwione). Uważam, że to idealna lektura dla młodzieży, osób, które zaczynają swoją przygodę z literaturą, lub tych, którzy chcą „przewietrzyć umysł” i przeczytać coś odprężającego. Serdecznie dziękuję Autorowi za możliwość poznania tej historii oraz za egzemplarz do recenzji. Polecam.

Maks Dieter, In nomine Diaboli, recenzja

 

Maks Dieter, In nomine Diaboli, recenzja


Autor: Maks Dieter

Tytuł: In nomine diaboli

Wydawnictwo: Self-publishing

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 232

moja ocena: 8/10



„In nominę diaboli” to mocna, klimatyczna powieść historyczna z elementami horroru autorstwa Maksa Dietera. Jest to także trzecia książka w dorobku autora. Moje oczekiwania wobec tej lektury były bardzo wysokie, zwłaszcza że wciąż pamiętam, jakie wrażenie wywarła na mnie powieść „Strażnik Piekła”, którą miałem przyjemność czytać w 2022 roku.

Akcja powieści osadzona jest w 1696 roku w Małopolsce. Dorota, bohaterka książki, to bogobojna siedemnastolatka, która stara się żyć zgodnie z nauką Kościoła i dekalogiem. Wszelkie troski i przeciwności losu, takie jak przedwczesna utrata ojca, ciężka choroba matki oraz drwiny ze strony sąsiadów, wynikające z jej półchłopskiego, półszlacheckiego pochodzenia, traktuje jako dopust boży i przyjmuje je z pokorą. Gdy pewnego dnia otrzymuje od biskupa Walaska propozycję służby na plebanii oraz możliwość wstąpienia do klasztoru, uznaje to za znak od Boga i szansę na odmianę swojego losu. Niestety, szybko przekonuje się, że za słowami duchownego kryje się nie miłość do bliźniego, lecz perfidia i chęć zaspokojenia najbardziej prymitywnych żądz. Zhańbiona dziewczyna, wbrew wszystkim, postanawia oskarżyć duchownego przed sądem. W odwecie on oskarża ją o czary i spółkowanie z siłami diabła.

„Inn ominę diaboli” porusza problem walki jednostki z potężną instytucją, jaką jest Kościół. Dziewczyna, ufna w sprawiedliwość, postanawia rzucić wyzwanie najpotężniejszemu duchownemu w Rzeczypospolitej, który, dysponując ogromną władzą i majątkiem Kościoła, czuje się bezkarny i uważa, że stoi ponad wszelkim prawem. Za każdym razem, gdy dopuszcza się kolejnych lubieżnych czynów czy morderstw, rozgrzesza się sam przed sobą. W mojej ocenie kreacja tych dwóch postaci – stanowiących swoje przeciwieństwa – jest najmocniejszym elementem historii. Pod względem warsztatowym książka napisana jest bardzo poprawnie i czyta się ją niezwykle szybko.

„In  nominę diaboli” autorstwa Maksa Dietera, to jedna z ciekawszych i lepiej napisanych powieści historycznych, jakie miałem okazję przeczytać w ostatnich latach, serdecznie polecam ją wszystkim miłośnikom tego rodzaju literatury.

Michał Wójcik, Ona. Brzemię legendy, recenzja

 

Michał Wójcik, Ona. Brzemię legendy, recenzja

Autor: Michał Wójcik

Tytuł: Ona. Brzemię legendy

Cykl: Sługa Piasku

Wydawnictwo: Self-publishing

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 356

moja ocena: 8/10

 

Ona. Brzemię legendy” to trzeci tom cyklu „Sługa Piasku” autorstwa Michała Wójcika. W swojej najnowszej powieści autor ponownie zabiera czytelników w emocjonującą podróż, pełną brutalnej przemocy, intryg i złamanych serc, do najdalszych zakątków kosmosu.

Główna bohaterka, Anna, po dramatycznych wydarzeniach z poprzedniej części, postanawia wyrównać rachunki z człowiekiem, którego obwinia za tragedię oraz wszelkie krzywdy, jakie spadły na nią i jej rodzinę. Pragnie zamknąć wszystkie sprawy związane z jej przeszłością na planecie Tung. W tym celu zamierza rozwikłać zagadkę legendarnej księgi Edwarda Teacha i odnaleźć skarb legendarnego pirata. Jednak w wyniku wybuchu wojny między Republiką a Federacją jej plany ulegają komplikacji. W obliczu wielkiego galaktycznego konfliktu piracka wspólnota staje się narzędziem w rękach walczących ze sobą politycznych potęg.

Lektura najnowszej powieści Michała Wójcika była dla mnie niezwykle interesującym doświadczeniem. Uważam, że najmocniejszym punktem książki jest kreacja głównej bohaterki – Anny. Jako kapitan pirackiego statku niczym rasowa wojowniczka o prawa kobiet wykazuje się zdecydowaniem, pewnością siebie, brawurą i lekkomyślnością. Po raz kolejny przekonałem się, że Michał Wójcik w swojej twórczości koncentruje się na budowaniu napięcia poprzez dynamiczne (niekiedy wulgarne) dialogi oraz dramatyczne sceny, w których bohaterowie giną lub doznają krzywd. Te doświadczenia rzutują na ich późniejsze wybory, decydując, czy staną po ciemnej, czy jasnej stronie mocy. Czytając „Ona. Brzemię legendy”, zauważyłem, że w tej historii miłość, przyjaźń i zaufanie schodzą na dalszy plan, a pierwsze skrzypce grają zemsta, nienawiść, zdrada, morderstwo i dążenie do władzy. Od samego początku akcja rozwija się bardzo szybko, co sprawia, że czytelnik nie może się nudzić. Warto również zauważyć, że, podobnie jak w poprzednich tomach, autor wprowadza odniesienia do klasyków science fiction, tym razem do drugiej i trzeciej trylogii „Gwiezdnych wojen”.

Pod względem językowym i redakcyjnym książka jest napisana bardzo poprawnie. Jedynym elementem, który raził mnie w trakcie czytania, był brak rozwinięcia motywu historii Anny pomiędzy ucieczką Brego z Tung a zaciągnięciem się przez nią na statek piratów. Michał bardzo lakonicznie opisał dramatyczne przeżycia i okrucieństwa, jakich doświadczyła, a które miały, jak się zdaje, ogromny wpływ na jej postępowanie i brak skrupułów względem ludzi, którzy ją zdradzili lub wyrządzili jej krzywdę.

 Ona. Brzemię legendy” to książka, którą śmiało mogę polecić wszystkim fanom mrocznego, brutalnego science fiction.

 

Howard Phillips Lovecraft, Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści, recenzja

 

Howard Phillips Lovecraft, Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści, recenzja

Autor: Howard Phillips Lovecraft

Tytuł: Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści

Wydawnictwo: Vesper

Rok wydania: 2012

Liczba stron: 791

Moja ocena: 9/10

Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści” to zbiór piętnastu starannie wybranych opowiadań Howarda Phillipsa Lovecrafta.  Autora wielu znakomitych opowiadań grozy, weird fiction oraz twórcę mitologii Cthulhu, która odcisnęła wyraźny ślad zarówno w świecie literatury, kina i popkultury. W tym zbiorze „Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści” znalazły się jego najbardziej znane opowiadania powstałe w latach 1917– 1935, takie jak: Dagon, Ustalenia dotyczące zmarłego Arthura Jermyna i jego rodu, Wyrzutek, Muzyka Ericha Żanna, Szczury w murach, Święto, Zew Cthulhu, Przypadek Charlesa Dextera Warda, Kolor z innego wszechświata, Zgroza w Dunwich, Szepczący w ciemności, W górach szaleństwa, Widmo nad Inns mouth, Cień spoza czasu i Nawiedziciel mroku.

Lektura „Zgrozy w Dunwich i innych przerażających opowieści” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością H. P. Lovecrafta. Każde z opowiadań zostało napisane w pięknym stylu (w przekładzie Macieja Plazy), a opisy miejsc i wydarzeń wciągają tak samo, jak mroczne, klaustrofobiczne historie. Przestrzegałbym jednak czytelników przed zbyt szybkim czytaniem tych opowiadań; uważam, że taką lekturą należy cieszyć się powoli w sposób nieśpieszny, delektując się każdym akapitem i każdym zdaniem. Mi przeczytanie całego zbioru zajęło w sumie trzy lata, a po jego zakończeniu zaopatrzyłem się w kolejne dwa. Na wyróżnienie zasługuje również projekt okładki oraz piękne i bardzo mroczne ilustracje (autorstwa Krzysztofa Wrońskiego), które idealnie oddają klimat tych mrocznych historii.

Zdradzę, że spośród wymienionych piętnastu opowiadań najbardziej przypadły mi do gustu „Dagon” oraz „Kolor z innego wszechświata”, natomiast najmniej zachwyciło mnie „W górach szaleństwa”. Mimo że jest ono często wymieniane jako jedno z najlepszych w twórczości Lovecrafta, mi wydało się nieco chaotyczne i mało porywające.

„Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści” to w mojej ocenie pozycja obowiązkowa dla wszystkich miłośników horroru.

Volker Ulrich, Hitler. Narodziny zła 1889-1939, recenzja

 

Volker Ulrich, Hitler. Narodziny zła 1889-1939, recenzja

Autor: Volker Ulrich

Tytuł: Hitler. Narodziny zła 1889-1939

Seria: Oblicza zła

Wydawnictwo: Prószyński i S-KA

Rok wydania: 2015

Liczba stron: 1024

Moja ocena: 10/10

Hitler. Narodziny zła 1889-1939” autorstwa niemieckiego historyka Volkera Ulricha to jedna z tych książek, obok których nie sposób przejść obojętnie. Książka została wydana w ramach cyklu „Oblicza zła”. Dotychczas przeczytałem dwie pozycje z tego cyklu: „Mao. Cesarstwo cierpienia” i "Lenin Dyktator", obydwie bardzo mi się podobały i wzbogaciły moją wiedzę na temat historii Rosji i Chin XX wieku. W przypadku biografii Adolfa Hitlera, napisanej przez niemieckiego historyka (czynnie zaangażowanego w działalność CDU/CSU), miałem pewne obawy co do jego obiektywizmu. Po lekturze mogę stwierdzić, że autor surowo ocenił postawę zarówno swoich rodaków, jak i elit rządzących w ówczesnej Europie. Ponadto styl oraz oprawa graficzna tej biografii sprawiają, że nie czuje się zmęczenia, czytając 967 stron tomu I.

Na kartach książki Ulricha czytelnicy śledzą losy Adolfa Hitlera od jego narodzin przez dzieciństwo, młodość, objęcie stanowiska kanclerza i ustanowienie w Niemczech państwa totalitarnego. W kolejnych rozdziałach autor ukazuje wydarzenia, które jego zdaniem wpłynęły na ukształtowanie się osobowości przyszłego „Führera”: nieprzyjęcie do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu, przeżycia wojenne podczas I wojny światowej oraz nieudany pucz z 1923 roku. W poszczególnych rozdziałach książki autor opisuje również życie prywatne Hitlera, m.in. jego relacje z kobietami, podejrzenia o homoseksualizm, różne prace, które podejmował po zakończeniu „Wielkiej wojny”, a także codzienną dietę i zainteresowania.

W moim odczuciu najciekawszymi rozdziałami były te, które opisują założenia polityki antyżydowskiej przed i po objęciu władzy w Niemczech. Autor nie szczędził opisów szykan i pogromów, jakie spotkały Żydów oraz Niemców, którzy ich bronili. Stawia kilka śmiałych tez mających wyjaśnić bierność niemieckiego społeczeństwa w tej kwestii, obarczając winą zarówno prezydenta Paula von Hindenburga, jak i rządy sprawujące władzę w Republice Weimarskiej w latach 1918-1933. Jego zdaniem, wskutek nieudolnej polityki wewnętrznej stworzono podatny grunt dla rozwoju dwóch skrajnych nurtów ideologicznych w Niemczech: komunizmu i narodowego socjalizmu. W konsekwencji doprowadziło to do demokratycznego przejęcia władzy przez Adolfa Hitlera i NSDAP (na drodze koalicji z konserwatywnym DVP).

Szczególnie zszokowało mnie, w jaki sposób Niemcy, dzięki pieniądzom i różnym koncesjom, kupowały sobie przychylność zagranicznych mediów oraz osobistości ze świata sportu, aby te przymykały oczy na prześladowania w okresie przed i po zimowej oraz letniej olimpiadzie w Niemczech w 1936 roku.

Warto również wspomnieć, że na końcu książki znajduje się bardzo bogata bibliografia, obejmująca zarówno źródła archiwalne, jak i materiały znajdujące się w prywatnych kolekcjach.

Jewgienij Zamiatin, My, recenzja

 

Jewgienij Zamiatin, My, recenzja

Autor: Jewgienij Zamiatin

Tytuł: My

Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Rok wydania: 2020

Liczba stron: 248

Moja ocena: 1/10


Powieść „My” autorstwa rosyjskiego pisarza Jewgienija Zamiatina (1884-1937), określana jest jako pierwowzór takich klasycznych powieści antyutopijnych jak „Nowy wspaniały świat”  Aldousa Huxleya i „Roku 1984” Georga Orwella.
„My” przedstawia smutną i pesymistyczną wizję świata, który powstał w wyniku wojny domowej między „Wsią a Miastem”. W jej wyniku ponad 99% ludzkości straciło życie. W tym świecie ludzie pozbawieni są imion, nazwisk i rodzin. Zamiast tego otrzymują oznaczenia i numery, którymi posługują się zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym.
Obywatele Jednego Państwa, na czele którego stoi Dobroczyńca, żyją w społeczeństwie, w którym jedną z najważniejszych wartości jest jawność życia prywatnego oraz dostępność każdej osoby względem społeczeństwa. W praktyce oznacza to przymus mieszkania w szklanych domach i uprawiania seksu z innymi obywatelami, gdy ci dokonają „zapisu na daną osobę”.
Głównym bohaterem powieści jest Δ-503, inżynier zaangażowany w budowę statku kosmicznego Integral, który ma służyć do krzewienia idei Jednego Państwa we wszechświecie. Losy bohatera można śledzić poprzez lekturę jego dziennika, w którym zapisuje swoje spostrzeżenia. Pewnego dnia poznaje kobietę o imieniu I-330,  to spotkanie diametralnie zmienia jego życie, skłaniając go do nowego spojrzenia na otaczający go świat.
Lektura „My” Jewgienija Zamiatina nie należy do łatwych. Język jest bardzo trudny, a wydarzenia opowiadane w sposób chaotyczny i niezrozumiały. W trakcie lektury kilkukrotnie zastanawiałem się, co właściwie czytam, i łapałem się na tym, że sprawdzałem, ile jeszcze stron pozostało do końca książki. Zdaję sobie sprawę, że ten zabieg miał charakter celowy, mający oddać chaos uczuć i rozterek bohatera, który nie potrafił nazwać emocji nim targających. Mimo to w trakcie lektury tej książki była dla mnie istną męczarnią.
Choć jestem fanem cyklu „Wehikuł Czasu” wydawanego przez Dom Wydawniczy Rebis, powieść „My” Jewgienija Zamiatina niestety mnie zawiodła, przez co nie mogę jej szczerze nikomu polecić.

Radosław Lewandowski, Yggdrasill Exodus, recenzja

 

Radosław Lewandowski, Yggdrasill Exodus, recenzja

Autor: Radosław Lewandowski

Tytuł: Yggdrasil. Exodus

Cykl: Yggdrasil, Tom II

Wydawnictwo: H.D.K. Lewandowska

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 330

Moja ocena: 7/10

 

„Yggdrasill Exodus” to drugi tom dylogii „Yggdrasill” autorstwa Radosława Lewandowskiego. Poznajemy w niej dalsze przygody Erika Erikssona, który wraz z drużyną Waregów oraz mieszkańcami słowiańskiej osady zostaje przeniesiony w czasy paleolitu. Dumny Wiking, po utracie przyjaciół, postanawia wypełnić wolę Siewcy. W towarzystwie neandertalczyków, wyrusza do Czerwonej Skały, aby wypełnić wolę potężnego bytu. To wydarzenie ma ogromny wpływ nie tylko na przyszłość Eryka, ale także na losy całej planety oraz równoległych światów.

Druga część „Yggdrasill” zaskoczyła mnie wprowadzeniem przez autora drugiego głównego bohatera admirała Heza Tolova, żyjącego w XXXV wieku. Otrzymuje on zadanie ochrony ludzkości oraz sprzymierzonych ras przed atakiem Najeźców, a także przygotowania ludzi do opuszczenia ich rodzimego świata w poszukiwaniu nowego domu. Lektura „Yggdrasill Exodus” nie należy do najłatwiejszych. Fragmenty poświęcone przygodom Eryka czytało mi się bardzo dobrze, jednak gdy w książce były omawiane techniczne aspekty związane z m. in. podróżami kosmicznymi, fizyką, astronomią, budową wszechświata i sztuczną inteligencją, przyjemność z czytania znacząco zmalała. Myślę że gdyby ten element został ograniczony do niezbędnego minimum czytałoby się ją znacznie łatwiej. Mimo to opisywanie tak trudnych i skomplikowanych kwestii świadczy o duże wiedzy autora. W swojej książce Radosław Lewandowski nie szczędzi czytelnikom plastycznych i barwnych opisów bitew toczonych w przestrzeni kosmicznej między statkami ludzi a Niszczycielami. Jako ciekawostkę wskazałbym pewne odnośniki i nawiązania do takich klasyków kina jak „Gwiezdne Wojny”, „Star Trek” i „Gwiezdne Wrota”.

Na wyróżnienie zasługuje zakończenie, które pozwala snuć domysły, że admirał Hez i Eryk mogą w przyszłości powrócić. Osobiście polecam „Yggdrasill Exodus” autorstwa Radosława Lewandowskiego wszystkim fanom literatury science fiction.

#podróżwczasie #paleolit #sciencefiction #wwikingowie

Tomasz Kamiński, Oghai. Czarny przypływ, recenzja

 

Tomasz Kamiński, Oghai. Czarny przypływ, recenzja

Autor: Tomasz Kamiński

Tytuł: Oghai. Czarny przypływ

Wydawnictwo: HM

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 192

moja ocena: 9/10


Powieść „Oghai. Czarny przypływ” to mroczne dark fantasy osadzone w świecie zniszczonym przez globalną apokalipsę. Głównym bohaterem jest ork Hjoolt, przedstawiciel rasy Oghai, który od najmłodszych lat doświadczał upokorzeń i cierpienia z powodu swojego pochodzenia. W tym celu wyrusza w pielgrzymkę, mającą na celu odnalezienie zaginionego przed laty artefaktu.

„Oghai. Czarny przypływ” charakteryzuje się mroczną, brutalną i pesymistyczną fabułą. Ukazany w niej świat zachwyca bogactwem historii, różnorodnych stworów i magii, jednocześnie odsłaniając najciemniejsze aspekty ludzkiej natury. Styl autora jest lekki, a zawarte w książce opisy plastyczne, co szczególnie uwidacznia się w opisach pojedynków toczonych przez głównego bohatera. Lektura wciągnęła mnie od pierwszych stron, a chętnie poznałbym dalsze losy niezwykłego protagonisty. Jedynym minusem powieści jest jej krótka forma, która niestety uniemożliwiła rozwinięcie chociażby wątku nekromanty.

Powieść „Oghai. Czarny przypływ” było moim pierwszym, ale mam nadzieję, że nie ostatnim spotkaniem z twórczością Tomasza Kamińskiego. Serdecznie polecam tę książkę wszystkim fanom fantasy.




Paweł Famus, Szczynściorz, tom I, recenzja

 

Paweł Famus, Szczynściorz, tom I, recenzja



Autor: Paweł Famus

Tytuł: Szczynściorz

Seria: Szczynściorz, Tom I

Wydawnictwo: Self-publishing

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 349

moja ocena: 8/10

„Szczynściorz” to tytuł powieści fantasy autorstwa Pawła Famusa, której akcja rozgrywa się w latach 90. w Cieszynie. W wyniku powtarzającego się magicznego cyklu młody mężczyzna zostaje przemieniony w legendarnego, niezwykle potężnego maga Szczynściorza, którego moc rośnie w zastraszającym tempie. Niektórzy pragną go zabić, aby uchronić świat przed zmianami, jakie niesie jego obecność, inni chcą odebrać mu moc dla własnych korzyści, a są też tacy, którzy pragną go chronić, choć ich intencje nie zawsze są szczere. Wraz z jego przybyciem Cieszyn staje się polem walki, na którym magowie i wiedźmy z całej Europy będą rywalizować o możliwość zmierzenia się ze Szczynściorzem.

Cykl „Szczynściorz” to urban fantasy z odrobiną swojskości. Wprawny czytelnik dostrzeże tu także subtelne wpływy wszędobylskiej słowiańszczyzny. Paweł Famus serwuje niezwykle barwną i angażującą opowieść, która od pierwszych stron wciąga zarówno humorem, jak i nieprzewidywalną fabułą. Autor z niezwykłą lekkością kreuje świat, w którym akcja płynie dynamicznie, a poszczególne wydarzenia niosą ze sobą zaskakujące zwroty akcji.

Tym, co wyróżnia „Szczynściorza” spośród innych powieści fantasy, są jego bohaterowie – żywi, wielowymiarowi, z tendencją do przedwczesnego schodzenia z tego świata. Każdy z nich wnosi coś unikatowego do historii lub po prostu bawi. Ich dialogi są barwne i odzwierciedlają realia życia w Polsce lat 90., nie stroniąc od humoru, co pozwala czytelnikowi parsknąć śmiechem od czasu do czasu. Mimo że lektura „Szczynściorza” była moim czwartym spotkaniem z twórczością Pawła Famusa (po trylogii „Progres Wsteczny”), autor po raz kolejny udowodnił, że potrafi zręcznie balansować między klasycznym fantasy a komedią i powieścią przygodową, co sprawia, że powieść może przypaść do gustu szerokiemu gronu czytelników.

„Szczynściorz” autorstwa Pawła Famusa to pełna humoru i energii powieść fantasy, która na długo zapada w pamięć. Gorąco polecam ją wszystkim fanom gatunku.

Kamila Mitek, Baśń o Sklavenie, recenzja

Kamila Mitek, Baśń o Sklavenie, recenzja

Autor: Kamila Mitek

Tytuł: Baśń o Sklavenie

Wydawnictwo: Wydawnictwo Nie powiem

Rok wydania: 2024

Liczba stron: 186

moja ocena: 8/10

Królestwem Orła Czarnopiórego rządzi mądry i sprawiedliwy król Mikołaj. Mimo że jest rozważny, sprawiedliwy i cieszy się miłością swych poddanych, zmaga się z problemami, które sprawia mu jego młodszy brat Bartoszek. Ten marzy, aby pewnego dnia stać się sławnym rycerzem w całym królestwie. Pomimo lat treningu i licznych próśb, starszy brat odmawia mu udziału w turnieju rycerskim. Nie zważając na to, Bartoszek postanawia złamać rozkaz i podstępem przywdziewa zbroję rycerską. Jego fortel szybko wychodzi na jaw, co psuje relacje między braćmi. Ich życie diametralnie się zmienia, gdy spotykają tajemniczą Sklavenę, młodą dziewczynę niemowę, która pracuje w gospodzie. Mikołaj, Bartoszek oraz ich kuzyni i przyjaciele wyruszają w niebezpieczną podróż, aby poznać historię dziewczyny, odkryć jej pochodzenie i pomóc wrócić do rodziny.

„Baśń o Sklavenie” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Kamili Mitek. Historia w niej ukazana ma uniwersalny charakter, poruszając aktualne tematy niezależnie od epoki, takie jak przyjaźń, szacunek dla drugiego człowieka, nieocenianie ludzi po pozorach, akceptacja samego siebie oraz przezwyciężanie stereotypów. W książce można znaleźć wiele magicznych akcentów, takich jak wróżki, potwory przypominające wilki, strzegące leśnych traktów, czy też stwór zamieszkujący stary zamek. Bohaterowie powieści są barwni, charakterni, a niekiedy komiczni. Szczególnie interesujący jest Bartoszek, który z początku wydaje się lekkomyślny, ale zaskakuje swoją odwagą i lojalnością.

W mojej ocenie „Baśń o Sklavenie” to przede wszystkim historia o akceptacji samego siebie i wspólnym pokonywaniu problemów. Opowieść zachwyca od pierwszej strony, przenosząc czytelnika do świata pełnego magii, niezwykłych postaci i pięknych opisów przyrody. Pojawiają się też akcenty kulinarno-humorystyczne. Przygody Mikołaja i Bartoszka potrafią zarówno bawić, jak i skłaniać do refleksji nad naturą człowieka oraz wartością, jaką jest przyjaźń i zrozumienie drugiego człowieka.

„Baśń o Sklavenie” Kamili Mitek to historia uniwersalna, która skierowana jest głównie do dzieci i nastolatków. Serdecznie polecam ją wszystkim młodym czytelnikom, którzy szukają ciekawej lektury, wprowadzającej ich w świat książek.